Płynąłem wzdłuż równika, słyszałem odrażający śmiech zielono szczękiej hieny, widziałem szakala o jedwabistym ogonie, dick-dicka i cętkowanego lamparta, zwierzęta pozostawione w ogrodach Edenu. Jej smutek rozszerzył się później jak dziób pancernika, a gdy tonęła, wyparta przez nią woda zalała mi uszy. Z przepłukiwanego szlamu wyślizgnęły się szafiry przemywane przez wesołe neurony, a widmo uległo rozszczepieniu i pochyliły się okrężnice burt. Usłyszałem cichy jak stąpnięcie lwa obrót armatnich lawet, zobaczyłem, jak działa wypluły
Płynąłem wzdłuż równika, słyszałem odrażający śmiech zielono szczękiej hieny, widziałem szakala o jedwabistym ogonie, dick-dicka i cętkowanego lamparta, zwierzęta pozostawione w ogrodach Edenu. Jej smutek rozszerzył się później jak dziób pancernika, a gdy tonęła, wyparta przez nią woda zalała mi uszy. Z przepłukiwanego szlamu wyślizgnęły się szafiry przemywane przez wesołe neurony, a widmo uległo rozszczepieniu i pochyliły się okrężnice burt. Usłyszałem cichy jak stąpnięcie lwa obrót armatnich lawet, zobaczyłem, jak działa wypluły