Powróciły wszystkie przepadłe strachy. Strach, że krótka wełniana nić, wystająca ze skraju koca jest sztywna, sztywna i ostra jak stalowa igła; strach, że ten mały guzik mojej nocnej koszuli jest większy niż moja głowa, wielki i ciężki; strach, że ten okruch chleba, który zaraz spada z mego posłania, będzie ze szkła i rozbije się tam, na dole, i dojmujący niepokój, że wraz z tym wszystko właściwie się potłucze, wszystko na zawsze.
Powróciły wszystkie przepadłe strachy. Strach, że krótka wełniana nić, wystająca ze skraju koca jest sztywna, sztywna i ostra jak stalowa igła; strach, że ten mały guzik mojej nocnej koszuli jest większy niż moja głowa, wielki i ciężki; strach, że ten okruch chleba, który zaraz spada z mego posłania, będzie ze szkła i rozbije się tam, na dole, i dojmujący niepokój, że wraz z tym wszystko właściwie się potłucze, wszystko na zawsze.