Był piątek i jeszcze za wcześnie na gazetę, w której pracował jako krytyk, dlatego nie mógł przeczytać swojego tekstu, miażdżącego ostatnią powieść jednego z rodzimych koryfeuszy. Niektórzy pisarze robili się nieprzyjemnie starzy, z czasem znane były wszystkie ich obsesje i manieryzmy, za mało się umierało w literaturze niderlandzkiej. Reve, Mulisch, Claus, Nooteboom, Wolkers, oni wszyscy już pisali, gdy on jeszcze leżał w kołysce, i nic nie zapowiadało, żeby mieli zamiar z tym skończyć. Uważał, że ideę swojej nieśmiertelności b
Był piątek i jeszcze za wcześnie na gazetę, w której pracował jako krytyk, dlatego nie mógł przeczytać swojego tekstu, miażdżącego ostatnią powieść jednego z rodzimych koryfeuszy. Niektórzy pisarze robili się nieprzyjemnie starzy, z czasem znane były wszystkie ich obsesje i manieryzmy, za mało się umierało w literaturze niderlandzkiej. Reve, Mulisch, Claus, Nooteboom, Wolkers, oni wszyscy już pisali, gdy on jeszcze leżał w kołysce, i nic nie zapowiadało, żeby mieli zamiar z tym skończyć. Uważał, że ideę swojej nieśmiertelności b