Istnieje dla mnie ,,wartość najwyższa": moja miłość. Nigdy nie mówię sobie: ,,po co?". Nie jestem nihilistą. Nie stawiam sobie pytań o cel. Nigdy ,,dlaczego" w moim monotonnym dyskursie, poza tym jednym, zawsze tym samym: ale dlaczego mnie nie kochasz? Jak można nie kochać tego ja, które miłość czyni doskonałym (które tyle daje, tak uszczęśliwia itd.)? Pytanie, którego natarczywość trwa dłużej niż przygoda miłosna: ,,Och, powiedz mi, miłości mojego serca, dlaczego mnie porzuciłaś?".
Istnieje dla mnie ,,wartość najwyższa": moja miłość. Nigdy nie mówię sobie: ,,po co?". Nie jestem nihilistą. Nie stawiam sobie pytań o cel. Nigdy ,,dlaczego" w moim monotonnym dyskursie, poza tym jednym, zawsze tym samym: ale dlaczego mnie nie kochasz? Jak można nie kochać tego ja, które miłość czyni doskonałym (które tyle daje, tak uszczęśliwia itd.)? Pytanie, którego natarczywość trwa dłużej niż przygoda miłosna: ,,Och, powiedz mi, miłości mojego serca, dlaczego mnie porzuciłaś?".