Zdania, które najczęściej słyszysz, jeśli masz bystrych przyjaciół mefedronistów, takich już na hardkorze, brzmią: ,,chciałbym wyjechać z tego miasta, bo to wina miasta, a gdy wyjadę gdzie indziej, wszystko wróci do normy", ,,tęsknię za czasami, gdy..." i w tym miejscu lecą wspominki lepszych dni; ,,najważniejsza jest woda i magnez", ,,żeby tylko nie przyjebać za mocno, żeby nie dostać szoku serotoninowego".
Jak sprana koszulka, której próbuje się przywrócić dawną barwę. Jak blizna na kolanie po głębokim, ale niegroźnym obtarciu, której tkanka będzie zawsze cieńsza i różowsza niż skóra dookoła. Jak przyszyty palec, czujący ciepło i całkiem funkcjonalny, ale do końca życia swędzący w czasie zmiany pogody. Coś się zdarzyło. Permanentna zmiana.
Więcej