"Wiśnia..." - wiersz
.
mokrego dna robak dokąd
gnije pokusą morski piach
oczyści otchłań miejskich wnęk
pękniętą ucieczką śliski kwiat
pianą tak ptak zbawia wykwit
wybacz mrozem uliczny szlam
pluje kompostu tęczy pryzmat
na nanos topniejący rur ścieku
prysznic _migocząc grzmotem
nieruchomych cykad _szumem
jak płatków róży ożywczy lament
wokalem wilgoci _przeciek falą
upału niby gorzałą suchą staroci
rozjaśnia mgłą filigranowych
poranków-leśnych zielenią kiedy
paproci.migot mitem przepaści
dotyka mojego kulawego ducha
rosa poza szronem tka poranek
ale wełną wschodzących słońc
rozwojem życia wzmocnionym
jaskiń cichym ciepłem _skowyt
szyjąc zdrowy rozwuj dziurą
nadszarpnięty przestuj _kolan
co klęczy o kamień _tak owoc
przechodząc ostrzy okrzyk lnu
krzewem _budzi czerwień bzu
płomieniem _złotym liściem
światła_ buzuje triumfu szalej
gniazdem poplamionej mewy
ruczaj trąb nabitych drobnostki
górna świeżość wiruje drapaniem
spuchniętą nadzieją nowej mocy
gdy kałużą krwi sączy się terroryzm
("Wiśnia..." 5.IV.2023 ZeBrA_k)
.
Dodany: 2010-02-27 17:29:34