Spotkanie - wiersz
Ubrałeś mnie w swoje ciepłe myśli
Bym nie zmarzła styczniowego dnia
Miał być wieczór jaki można sobie wyśnić
Zamiast Twoich wyobrażeń przyszłam ja
Może jeszcze nie całkiem gotowa
Za woalem kompleksów schowana
Pełna obaw czy zaczynać od nowa
Zamyślona ,tajemnicą owiana.
*
Szedłem wolno w półmrok schowany
Bardzo chciałbym Cie móc już przytulić
Wieczór skrzy śnieg pod stopami
A minuty zaczynają się dłużyć
Zza kołnierza wychodzą obawy
Czy przystojny aby nie za mało
Czy za szybko nie toczą się sprawy
Czy chce by to wszystko się stało
*
Obok tłumu przechodniów stoisz
Niewidzialny w półcieniu nieco
Chcę byś mógł mnie do siebie przytulić
Chce się poczuć tak bardzo kobieco
*
Pewnym krokiem idziesz przed siebie
Płaszcz rozwiany,twarz uśmiechnięta
Chcę Ci służyć męskim ramieniem
Chce na zawsze Cie tak zapamiętać
*
Kiedy praca to wszystko co mamy
A samotna nas chłonie codzienność
Gdy brak dłoni drugich do pary
I gdy leku brak na bezsenność
Czas dać w końcu szansę losowi
Złapać życie za rogi bo czeka
Szansa może jedna na milion
Aby człowiek mógł spotkać człowieka