Refleksje Staropolskie - wiersz
Krwawe to były potyczki z książkami.
Kiedy profesor piorunami miotał
Jak Zeus grecki. Strach drgał między nami,
Wieszcząc niekiedy bezradność żywota.
Czas stawał w miejscu, kompletny paraliż;
Wokoło ciemno, na środku biało tak
I głos uderza na nas wodospadem,
Grzmiącym jak burza nad jesiennym sadem.
Co to za wiedza, gdy sucha jak siano?
Język nieznany, choć podobno polski.
Sam nauczyciel, jak upadły anioł
Wygląda miło, lecz w duszy czartowski.
Przedstawia wiedzę doskonale znaną:
Morsztyn, Szarzyński czy Jan Kochanowski,
Nie przypuszczając, że klasa tak głucha
Potrafi milczeć. Słyszeć, choć nie słuchać.
Rozczarowanie było nieuchronne.
I niewątpliwie bardzo zaskoczyło.
Wielkie nadzieje stawały się płonne
W obliczu osób, gdzie strach bywa siłą.
Bo jeśli przyjąć strategie obronne
I ranić wroga szyderstwem czy kpiną.
To nawet kolos groźny i ogromny
Staje się karłem. Małym, więc bezbronnym.
Kto wyjdzie z tarczą, niosąc ją przed sobą,
Ten nie doświadczy gniewu i cierpienia.
Zawsze do przodu, z podniesioną głową
Dumnie i pewnie, prosto do spełnienia.
Naprzeciw gorzkim i okrutnym słowom,
Czy motywują? Nie mnie to oceniać.
Lecz wyznać muszę, co wiem doskonale,
Licz sam na siebie, by odkryć swój talent.
Kraków 12.11.2010 r.
http://wierszekrakow.blogspot.com/
Dodany: 2010-06-22 18:57:11