Powiośnie - wiersz
Miejsce akcji - jakiś bar, jakby było to wczoraj
Wchodzi tam dwóch ludzi i od drzwi o piwo woła
Rozsiadają się wygodnie i czekają na swe piwa
Światła przygaszone, bar w muzyce się rozpływa
Jeden pyta się drugiego - jak ci minął dzień?
Drugi na to - weź nie pytaj, nie mam czasu na sen
Nie wiem co się stało, skąd przybyło tyle zmian
Zamiast wolnych myśli, wokół pełno szklanych ścian
No cóż, szklane domy nie dały nam szczęścia
Jedyne, co zostało, to pokolenia po przejściach
Przez te wszystkie lata ludzkość tyle osiągneła
Lecz nadal, miast do Boga, modlimy się do papieża
Gdzie ten świat, co w ludziach cenił honor?
Odpowiedział pierwszy - on ze współczesnością spłonął
Może zbyt wiele oczekiwaliśmy od przyszłych pokoleń
Miłość, szacunek i duma to jednak zbyt wiele pojęć