Niewypowiedziana biografia - wiersz
Wołał ratunku, gdy nikt nie patrzył.
Długo to trwało aż przestał, nigdy o nic nie wywalczył.
Za bliski uścisk służyły ściany.
Pozytywny obraz, klatki z dłoni zasłaniały.
W towarzystwie waleczny, w samotności rozbity.
Obcemu pomocny, przy sobie pobity.
Wielką kotarą był uśmiech, z czasem nabyty,
Przed nią grał aktor, a za nią prawdziwy człowiek ukryty.
Z czasem nadzieja w nienawiść zmieniona.
Zamiast pomocy złość odnaleziona.
Już nie szeptał „ratunku” a „nienawidzę”.
Dobre lustra porozbijał na swej drodze.
Jaki to dramat skrywał, ów uśmiech ciągle zgrywany.
Gdyby ktoś zamiast milczeć powiedział- pogadajmy.
Niby rozmowa a wielkie lekarstwo na ducha oczyszczenie.
Niby rozmowa a specyfik na weselsze spojrzenie.
Kilka słów gestem przyjaźni, braterskiego wsparcia.
Jednak z powodu obojętności, rozmowa w społeczeństwie ulega procesowi wyparcia.
On jednak wiedział, czym jest dar rozmowy.
Pomagał wszystkim których nękały psychiczne zmory.
Sam pośród swych ścian,
Liczył, iż przerazi kogoś widok jego ran.
W nadziei na pomoc ostrze uruchomił.
Jednak ten lek tylko blizny po sobie zostawił,
Symbolem były poszukiwania,
Umysłowych potyczek
I przegrywania.
Ból przez ostrze zadany, był sposobem na ukojenie cierpienia.
Ucieczki od myśli i odetchnienia.
Z czasem zamilkła szeptana nienawiść.
Nawet ostrzem nie dało się nic poprawić.
Zamilkł, oczy mu zgasły.
Kotary uśmiechu chmurami zaszły.
Już nie szukał, odrzucił nadzieję.
Zrozumiał, że dla niego pomoc nie istnieje.
Rozmów pełno jest wokoło,
Lecz do niego nie posłane było żadne słowo.
Ściany trumną się stały.
Usta tylko-przegrałem, wyszeptały.
Oczy łzami zalane,
W ostatnią drogę ostrza wpatrzone.
W jego głowie, myśli życie podsumowały.
Niestety, ani jednej iskierki nadziei nie odszukały.
Na twarzy, nie ma uśmiechu wiecznie wymuszanego,
Jedynie wyraz bólu wiecznie ukrywanego.
Serce skończyło o życie walczyć.
Poddało się by śmierć mogła zwyciężyć.
W tym czasie, pod jego drzwiami stanęła znajoma.
Osoba która wreszcie zrozumiała, że dla każdego ważna jest rozmowa.
Jeszcze o tym nie wie, że czekała zbyt długo.
Ileż można zdobywać się na coś tak prostego?
Z powodu braku gestów jasnych- prostej rozmowy,
Skończyło się życie młodej osoby.
Obojętność zwyciężyła troskliwość!
Obojętnością cmentarze się bogacą!
Z powodu obojętności ludzie tracą na wartości!
A morał jeden się nasuwa:
Niech ludzie rozmawiają, zanim ich usta zapomną słowa!
Z braku słów cierpienia powstają,
O których się nie mówi bo usta słów nie pamiętają!