nie uniknione - wiersz
jest takie wzgórze na którym żyć dziś muszę pędzę dnia każdego by sięgać nieba mego w nim pełno serca uczuć miłości i radości na łąkach mych młodości gdzie słowik gra w mych uszach melodii czułym śpiewem radości pęłnię niesie widoki karmią myśli obłoki tulą ciało tak mi wciąrz za mało i wciąz jest mi za mało tej rajskiej przyjemności lecz tak wiem ,że serce moje chce pozostać wieki tu z miłościa duszy tchu spoglądam z góry na dół i widze samą nedzę na górze sama słodycz na dole ludzka pręga co w żyłach krew popędza widoczne małe zwierze szukając szczęścia w wierze i mocy bożej w chlebie odnaleźc wciąż chce siebie więc modli się do Ciebie lecz pomoc znikąd przyjdzie i głosem nikt nie wyjdzie dopomóc staruszkowi ciemnota słoni oczy i twarz pościelą kryje a diabeł ryczy śmiechem że zwierza myślą niesie w marności i kruchości do krain samotności rozumu znaleźć przecie nie można gdzieś w zaświatach nadzieja matką głupich i złudnym lekiem świata koniec wschodzi światłem zaznacza swe istnienie okrąża swoją ręką ludzkości.. ich marzenie! oszczędza tylko dobrych zabiera ich do siebie wydrąża duży tunel wskazuje ocalenie tych drugich zwala w przepaśc w czeluści zapomnienie zamyka obie drogi dopełnia przeznaczenie
Dodany: 2007-03-12 19:30:16