Metaforycznie zawzięta(2) - wiersz
Bo taka nadeszła chwila,
Spotkałaś na swej drodze mnie- debila.
Który jak śniegiem rzuca słowami.
Który miota się między abstrakcjami.
Niepojęcie kroczy przez proste życie,
Słyszy cichy szelest, kamieni bicie.
Dzielących szczęście tak jak własne ciało.
Czy to na lepsze życie nie za mało..?
Powróce teraz do tych dobrych wieści.
O tym co piękne w twym ciele się mieśći,
O sercu, duszy, głowie i policzkach.
A może też o jagodowych kiściach..?
Bo wiesz, a może zbyt rzadko to mówię.
Ale tak naprawdę bardzo Cię lubię.
Twoje humory, różnice i cele.
Jesteś mną tylko w innym ciele.
I gdy nawet stare drzewo się zmieni.
Widzi ten biały dym, cichy marsz cien.
To jak ja, starzec, i na barbakanie.
Bez nogi gra, Tobie o złym acanie.
Chciałem złapać boga za blade nogi.
A usiadłem obok niego bez trwogi.
Mam nadzieje, ona matką jedyną.
Że może kiedyś będziesz Argentyną...
Jestem jak wieszcz noszący tysiące.
Słów wachlarzu jak w roku miesiące.
Przemijają, a ja chce jak lewiatan.
Zachwycać się złem i zabić brata.
Dodany: 2017-08-20 18:10:11
Dodany: 2016-12-25 19:25:16