Intymny pamiętnik nastolatki 36 (wersja wydana) - wiersz
Błogo wiszę u szyi, płonie w oczach pośpiech,
na kanapę unosi, a gorączka rośnie,
płyną szeptane słowa jak fale szumiące,
zostaliśmy bez steru, drżąc w łodzi tonącej,
momentami ściskałam w dłoniach nieba kawał,
nieco się zatraciłam, coraz bardziej słaba.
Słodki upał w tym morzu, lecz wycieczka miła,
w trakcie przypływu uczuć ciuszki pogubiłam,
fala żądz wyrzuciła – majtkowie w pośpiechu
czasu nie mieli, w burzy rozkoszna toń grzechu
porwała zmysły, niosąc w intymnym ferworze,
więc oporną bieliznę mogli nawet podrzeć.
Oddycham rozluźniona, w górze tęcza oczu,
szczęśliwa muszę znaleźć zabłąkany rozum.
Pomaga mi mój sternik, głaszcząc tu i ówdzie,
wciąż płonie i co nieco w burzy stracił również,
zachwycona przyciągam ku sobie to ciepło
niczym kołdrę gorącą i zapadam w senność.
Bezpiecznie w tym uścisku jak pod swoim niebem,
zasypiają zmartwienia, niech się co chce dzieje.
Długo odsypialiśmy miłosne zmęczenie,
zbyt mało mamy czasu – mama nazwie leniem,
chodzę rozkojarzona, obiad w powijakach,
wszystko mi leci z ręki, można się rozpłakać –
Więc on musiał kucharzyć w trosce o teściową,
w duchu go pochwaliłam: – Kochany gołowąs,
zmobilizował słowem, czule dopingując,
potrafił opanować sytuację trudną.
Wchodząc, rodzice patrzą – chłopak ma fartuszek.
On wybrnął całkiem serio: – Gotować się uczę.
Pokładam się ze śmiechu, on palcem wygraża.
Chichoczę: – Zatrudniłam chwilowo kucharza.
Jednak przy stole mamę nurtuje zagadka,
pod jej bacznym spojrzeniem nie potrafię kłamać.
Otwarcie się przyznałam, żeby go pochwalić
i streściłam rodzicom wszystko z detalami.
Jedynie o kanapie zdołałam zapomnieć,
chwyciłam go za szyję i bezczelnie do mnie
ciągnę od stołu siłą, by mieć na wyłączność.
Pokornie jak baranek uległ moim dąsom.
Układam się na piersi niczym na poduszce,
troszczy się, jakbym była drogocennym kruszcem.
Wyciszam się i serce coraz senniej bije,
jeszcze ręce w odruchu obejmują szyję
słodko zamglone oczy lecą w błogą ciszę,
dwa gorące oddechy razem sen kołysze.
cdn.