Życie pani do towarzystwa część I
Było coś po dwunastej.Szłam właśnie do mojej pracy,do clubu erotycznego o nazwie "Pieszczoty".Musiałąm jakoś zarobić na życie do wyżywienia miałam małe dziecko i to jeszcze nie moje.To dziecko mojej matki która szukała szczęścia w alkoholu lecz go nie znalazła.Umarła rok temu i zostawiła mi małą Cecylkę.Gdy ja pracowałąm ona byłą pod opieką mojego chłopaka Adriana.On nic nie wiedział o mojej pracy znaliśmy się zaledwie trzy tygodnie.Zamierzałąm mu powiedzieć ale znacznie później.
-Cześć Gośka,jak leci?-spytał mój kolega,ochroniarz Adam.Był nawet przystojny kręcił mnie ale niestety już byłam zajęta.
-Wspaniale.A jak ma lecieć.-Odparłam i weszłam do środka.Poszłam stromymi schodami do garderoby gdzie zawsze się przebierałyśmy w fajne seksowne ciuchy.Musieliśmy przecież się podobać to wkońcu nasza praca i musimy ją wykonywać dobrze,żeby mieć kase na życie.Nieraz pracujemy na trasie a nieraz tu w clubie.?Zwykle to w clubie,stoimy przy barze i czekamy na okazję.
-Cześć Gośka,gotowa na seksik z jakimś oblechem?-Spytałą moja najlepsza przyjaciółka Marta.W tym biznesie siedziałą jakieś trzy lata,ja tylko 3 czy 4 tygodnie.
-Jasne kicia,zawsze gotowa.Gdzie ciuchy?
-W szafie,tym razem Alfredek kupił nam coś ekstra.-Odparła Marta.Zwykle ciuchy leżały na taborecie.Przebrałam się szybko w fajny komplecik z ultrakrótką mini i poszłyśmy z Martą w trase.Dzisiaj w clubie pracowały tylko Majka i Sandra.Poszłyśmy koło lasku położonego niedaleko clubu.Stałyśmy seksownie pozując,na zachętę dla kierowców.Na pewno wielu z nich było zainteresowanych ale się nie zatrzymali.
-Jak tam twoja Cecylka,zdrowa?-Zapytała mnie Marta.Często u mnie bywała w moim domu i chyba lubiała moją siorkę maleńką Celkę.
-Dobrze.Wiesz co niedługo chyba zerwę z tym zawodem.A ty nad tym nie myślałaś?-spytałam ją.
-Myślałam,ale co zobię..Rozmowę przerwał nad nadjeżdżający samochód zatrzymał się i świecił reflektorami.Wyszedł z niego przystojny jasnoniebeski blondyn i czarnooki super chłopak.
-Chcecie się zabawić chłopaki?-Spytała Marta.
-Jasne że tak,wsiadajcie jedziemy do mnie.Mam super wypasioną chatę i coś w zanadżu.-Powiedział blondyn.Wsziadłyśmy