Worenville cz.7 - ostatnia

Autor: Fibi13
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

- Sed libera a malo. Amen. – Wyglądało na to, że Mike modlił się po łacinie. Odetchnęłam głęboko. Musiałam coś zrobić. Co powiedzieć, żeby go przekonać do mówieni? Nagle coś sobie przypomniałam. To było ryzykowne.

- Mike? Co oni…? – odchrząknęłam – Co oni mi chcą zrobić?

Cisza. Nie mówił nic, ale spojrzał na mnie w taki sposób, że miałam ochotę uciekać. Jego oczy mówiły „ty już jesteś martwa”. Pochylił się nieznacznie. Jakby chciał powiedzieć coś na ucho, więc przekręciłam głowę, aby mu to umożliwić. Poczułam jego ciepły oddech na skórze. Słaby oddech. Właśnie w tamtej chwili…

- Oni wiedzę kim jesteś. Już wiedzą…

Wrzask. Wrzask tak przenikliwy, tak głośny. Odskoczyłam pod same drzwi. Mike wrzeszczał w niebogłosy. Jak gdyby obdzierali go ze skóry. Po chwili zaczęło to brzmieć jak ryk. Zwierzęcy ryk. Pielęgniarz złapał mnie za kołnierz wywlókłszy z Sali, zatrzasnął drzwi. Nim bibliotekarz zdążył wstać i nas dogonić. Nie ruszałam się z miejsca. Leżałam na ziemi wsparta o łokieć. Nie mogąc uspokoić oddechu, ani bicia serca. Miałam wrażenie, że za chwilę się zatrzyma. Pielęgniarz patrzyła na mnie smutno, a ja wciąż słyszałam jak Mike uderza całym ciałem w drzwi. Jak krzyczy.

- Tej nocy złożą ofiarę! Krew niewinnych zaleje ziemię! Powstaną ci, których zmieciono w piekielną otchłań., których miejsca spoczynku zmieszano z błotem. Zamordowanie, mordować będą. Wróci zaraza, a wtedy nawet pobożni czołgać się będą i kwilić w czeluści bezdennej Szatana. Się transit gloria mundi!

- Pieprzona czubki – zaklną pielęgniarz – Mała lepiej idź już.

Wyciągną w moja stronę rękę, ale ja byłam tak zdezorientowana, w ogóle nie wiedziałam co się dzieje, a on dalej krzyczał.

- Sobrii esteto et vigilate, quia adversarius vester diabolus tamquam leo rugiens circuit quaerens quem derorest.

Nie skorzystałam z pomocy mężczyzny. Sama wstałam i uciekłam. Po postu uciekłam. Dopiero zatrzymałam się przed budynkiem, żeby w końcu wypłakać wszystko co mi leżało na sercu. Nie obchodziło mnie, że przyglądają mi się ludzie. Przez długi czas siedziałam na ziemi i płakałam. Potem wróciłam do samochodu mamy. Nawet nie wiem jak udało mi się znaleźć drogę. Lucy… ja muszę temu zapobiec. Jeśli Mike mówił prawdę jestem zmuszona do działania. Nie dostana tej ofiary. Nikt nie wróci zza grobu. Zobaczysz, będzie dobrze. Napiszę do ciebie niedługo.

Pozdrawiam

Kate

To był ostatni list wysłany przez Kate Stevens. Nikt nie wie co tak naprawdę zdarzyło się w Worenville. Lucynda Ray poszła na policję gdy po dwóch tygodniach jej przyjaciółka nie dała o sobie znać. Radiowóz wysłany do Worenville powrócił z niczym. Policjanci stwierdzili, iż miasteczko od dawna jest opuszczone, a dom, w którym rzekomo mieszkała Kate, spłoną i to dobre 10 lat wcześniej. W szpitalu psychiatrycznym nigdy nie słyszano o Mike’u. W ciągu następnych lat Worenville nadal pozostawało pozornie opustoszałe, aż do pewnego popołudnia.

- Kochanie! – Krzykną Josh – znalazłem nam idealny dom na przeprowadzkę…

C.D.N

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Fibi13
Użytkownik - Fibi13

O sobie samym: POEZJA JEST MUZYKĄ, A MUZYKA JEST POEZJĄ
Ostatnio widziany: 2014-09-10 17:37:38