Worenville cz.2
27.01.2011
Worenville
Droga Lucy
Remont trwa dalej. Przez ostatni tydzień próbowałam pomóc rodzicom, ale oni uznali, że to nie jest robota dla mnie. Strasznie tu nudno. Nie znamy jeszcze sąsiadów, więc postanowiłam rozejrzeć się po okolicy. Tu jest naprawdę dziwnie. W liście załączyłam ci kopię planu miasteczka, kupiłam ją w pobliskim sklepie. Okazało się, że nie tylko mój dom jest taki ponury. Mroczna atmosfera udzieliła się całemu Worenville i jego mieszkańcom. Ludzie patrzyli na mnie z przestrachem i trzymali się na dystans, jakbym była trędowata. Liczyłam na to, że znajdę kogoś w moim wieku. Niestety jedyne dzieci jakie tu spotkałam miały po 3-4 latka, a rodzice trzymali je blisko siebie. Podeszłam do jednej kobiety z dzieckiem siedzącej w parku.
- Dzień dobry, przepraszam, ale czy są tu gdzieś w pobliżu dzieci w moim wieku? – Zapytałam ją grzecznie. Zlustrowała mnie wzrokiem, przestraszyła się i szybko wzięła dziecko na ręce. Potem zaczęła wykrzykiwać coś w obcym języku. To chyba łacina, nie mam pewności. Zresztą kto w tych czasach posługuję się łaciną?! Nie uwierzysz co zrobiła później. Zerwała się na równe nogi i mnie popchnęła. Przewróciłam się i uderzyłam głową o kamień, a ta baba dała nogę. Nagle nie wiadomo skąd pojawił się jakiś mężczyzna. Pomógł mi wstać. Miał sięgające połowy szyi ciemno brązowe włosy i szare oczy. Łagodnie rysy twarzy. Patrzył na mnie ze współczuciem.
- Ach ci zabobonni idioci. Nic ci nie jest mała? – szary płaszcz z wysokim kołnierzem, długi aż do kolan zdawał się wcale nie moknąć, a przecież bez przerwy mżyło.
- Nie. – Odpowiedziałam mu. Wiesz ten facet miał w sobie coś tajemniczego. Wyglądał na 29-30 lat. Nie jestem pewna. Jednak jako jedyny wydawał się być normalny.
- Mam na imię Mike, a ty jak się zwiesz mała? – nie rozumiałam jego poczucia wyższości. Nie jestem znowu taka mała. Mam metr sześćdziesiąt trzy, co nie czyni mnie jeszcze karzełkiem, prawda? Zresztą nie ważne.
- Kate. – Odpowiedziałam.
- No Kate, chyba powinnaś już wracać do domu. Rodzice pewnie się martwią, a niebezpiecznie jest przebywać nocą na zewnątrz. – Jaką nocą? Zabawna sytuacja Lucy, bo kiedy spojrzałam na zegarek okazało się , że jest już 20:00! Facet zaproponował, że mnie odprowadzi. Zdaję sobie sprawę jak głupio zrobiłam idąc z tym kolesiem, ale przy nim czułam się bezpieczna.
Teraz ci tego nie wytłumaczę Lucy. Nie musisz się martwić Mike zostawił mnie przed bramą, dlatego rodzice nie wiedzieli, że mnie odprowadził. Mama była lekko podenerwowana. Zarządziła więc żebym wracała do domu przed 18:00. Mam nadzieję, że mi odpowiesz.
Pozdrawiam
Kate