Willi

Autor: niutella
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

- Chodźże, głupia! – Syknął zza zasłony, zniecierpliwiony, ciekaw. Dość miał czekania na głupią. Powolne kroki. Szelest sukni. Wreszcie podeszła. Cały ten teatr ze spuszczonym wzrokiem, ta kokieteria wstążek, niby niechcący rozplątanych i unoszących się na wietrze, niczym w zaskoczonym oczekiwaniu wyjaśnień. No i ten unoszący się jak żagiel gorset, obiecujący tak wiele, tak pysznie różowy, pełny oczekiwań. - Pan wołał, Mistrzu? – Spytała niepewnie, trąc czubkiem trzewika o brudne deski sceny. – Wszak próba zakończona, wszyscy strudzeni pracą oczekują Pana w pubie, Sir. – Ostatnie słowo wypowiedziała z przekąsem, niby przez przypadek kpiąco. Hmmm… A zatem uważa, żem hołota. Może i mam szczęście (chwilowe) u dostojnych panów, ale prędzej czy później skończę pod kościołem z wyciągniętą ręką… I kto by przypuszczał, że będzie stała na straży swej wątpliwej cnoty. No, dalej, jaka jest twoja cena, dziwko?! - Znajdujesz się w kręgu moich czarów, dziecino słodka. – Uśmiechnął się lisio. – Ktoś właśnie w tej chwili kradnie twą duszyczkę niewinną, by ponieść ją na skraj wyobrażalnej rozkoszy. Nie owija w bawełnę, drań. Myśli zapewne, że tu wszystkie jak te dziewki z prowincji, co za pintę dadzą się obmacać, za dwie – wyssać, za trzy – będą przed śmiercią, w klątwach, przywoływać imiona ojców swoich bękartów… - Mnie interesowałaby raczej niewyobrażalna rozkosz. Niewiele masz Pan do zaoferowania. – Przesłała mu kąśliwy uśmiech. – My, ze stolicy, nie ograniczamy się do powierzchownych emocji, lecz staramy się zejść do piekieł. – Podniósłszy dumnie podbródek, patrzyła wyzywająco. A to cholerna jaśnie wielka, piekielna kusicielka… Odpowiada jej ta zabawa i oczekuje więcej. Mam się płaszczyć, by raczyła obdarzyć mnie choćby najpodlejszą pieszczotą. Mam zrobić z siebie okiełznanego durnia, który za jedno westchnienie odda godność i władzę. Dobre sobie… - Rozkazuj Pani, bij, wyzywaj i karz, tylko powoli, bom takiej przyjemności łasy. – Dorwał się do jej pięknej buzi. Ściskając mocno podbródek, przyciągnął do siebie oburzone usta i chciwie je ssał, maltretując tkaniny gorsetu. Nagle odeszła mu cała ochota na tę dziewuchę. Nie smakowała, ignorantka, głupia kura, która od czasu do czasu pragnie przyciągnąć uwagę indora… Nic z tego nie będzie. - Wybacz, nieustępliwa niewiasto, schłodziłaś me lędźwie swoim bezczynnym trwaniem. Jesteś dla mnie jak posąg. Dla rzeźbiarza znaczyłabyś rozkosz, dla mnie, niczym nie jesteś jak przeszłością… - I odszedł. *** - Will, nie pokazałeś mi w końcu swej żony, choć ponoć jej portret wisi u ciebie w mieszkaniu. Nie widzę go jednak. – Poskarżył się pijany głos. Faktycznie, izby nie oświetlano, wpadał tu jedynie słaby promień księżyca. Nie zapalona świeca spała bezsennie, nieżywa jeszcze, lecz już martwa. Głos nasilał się i nasilał. Wreszcie powstała jasność a za kotarą przylegającą do ściany za łożem, wyłoniła się twarz, mała twarz na skąpym tle, twarz intrygująca. - Will, ona jest…. – W pijanym zachwycie płomień świecy zawirował. – Will, ona jest piękna. Brązowe, falujące włosy, nieufryzowane, spływały lekko po białej szyi. Duże oczy, brązowe, gęste brwi, blado różowe usta. Smutek, tęsknota, zwycięstwo. Prosty, wąski nos. I spojrzenie, pod którym wszelkie grzeszki wierciły się niespokojnie. - Ale wiesz, Will, ja ją znam. – Rzekł pijany głos. - Niemożliwe, mój druhu, niemożliwe. – Odpowiedział kpiąca, lejąc wino do ust kompana. - Zapewniam cię, że tak, ja tę twarz znam. – Upierał się jeszcze bardziej pijany głos. Chwila milczenia ukoiła wyrwaną ze snu noc. Kompan wylądował na podłodze. Wśród krzyków i śmiechów, Willi pochylił się nad nim i spojrzał mu prosto w oczy. - Ja wiem. – Powiedział tamten, powoli wstając, powoli poważniejąc. – Ona jest bardzo podobna do ciebie. - Prawda, że piękna? – Z miłością rzucił okiem

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
niutella
Użytkownik - niutella

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2010-06-17 12:40:32