Wampir
Urodził się człowiek. Czy natura popełniła błąd, że żył za długo?
Dość, że umarł jako wampir.
Ludzka
słabość: litość, może miłość, unieruchomiła go w obsesji pragnienia.
Walka dla której bez znaczenia były krótkie i długie chwile. Bał się o
siebie, ale jednocześnie chciał tak wiele.
Noce
działały na niego jak narkotyczne stany euforii. Ból mieszał się z
szaloną radością bezpieczeństwa. Opuszczenie ze spełnieniem. Smutna
radość wyzuwała energię snu do bladości. Dzień nie był dniem. Smolisty
i obłędnie fizyczny. Pragnienie narastało. Bezsilność prowadziła do
furii.Niekontrolowanych, milczących.
W
ciągu chwili, z którą wyblakł dywan a ze ścian odpadła farba, wampir
pokrył się kolcami. Każdy z nich łaknął krwi. Łuszczył się, wysychał,
ale trwał. Czasami nowa woda obmywała i ostrzyła te kły. Lśniąc
szeptały o instynktach. Szeptały o prawdziwym szczęściu, niezmyślonym.