waiting for the perfect man cz1
Taksówka podjechała punktualnie. Z za uchylonej szyby luksusowego samochodu, szeroko uśmiechał się trzydziestoletni, przystojny mężczyzna, który nie ukrywał radości z widoku, trzech machających do niego młodych kobiet. Jego swobodne zachowanie zdradzało, ze doskonale znał kobiety, które przed godziną dzwoniły do niego by zamówić kurs.
-To gdzie tym razem mam was podrzucić?
- Do Raju!- głośno roześmiała się Weronka -Do Raju nas zabierz.
Jasne poranne promienie, leniwie wdarły się do sypialni Magdy. Dzień zapowiadał się ciepły i słoneczny.Przez uchylone okno, można było usłyszeć dobiegające dzwięki wielkomiejskiego życia. Szum pędzących samochodów, zdawał się zlewać z głosami przechodniów i nadmiernym szczekaniem psów. Na wpół śpiąca dziewczyna, zaczeła nerwowo przewracać się z boku na bok, zaciągając koc na głowę. Po kilku minutach walki z samą sobą, powoli otworzyła oczy i rozejrzała się po pokoju. Nie do końca wiedziała czy ma wierzyć ciągle zaspanym oczom. W pokoju panował bezwzględny bałagan, który był bardzo rzadkim gościem Magdy. Na jasnym dywanie nie sposób było nie zauważyć wielkiej czerwonej plamy, trzech przewróconych kieliszków i kompletnie opróżnionej butelki po winie.Para czarnych szpilek wisiała na wieszaku obok płaszcza, a nocna lampka,pięknie prezentowała się owinięta bezowym szalem. Magda nieśmiało podniosła koc w poszukiwaniu ostatniej części garderoby, mianowicie czarnej sukienki pożyczonej od przyjaciółki.Niestety... Tak jak przypuszczała, elegancka suknia tym razem posłużyła jej jako koszula nocna. Powoli zsunęła się z łóżka i udała się w stronę salonu. Z każdym krokiem czuła, jak jej głowa coraz bardziej pulsuje z bólu. Delikatnym ruchem, otworzyła drzwi i ukradkiem zajrzała przez cienką szparę, jak gdyby bała się tego co jeszcze może tam zobaczyć.Salon był w zaskakująco dobrym stanie, niestety nie można było tego powiedzieć o jej dwóch przyjaciółkach.
Właścicielka nowej piżamy Magdy, leżała skulona obok sofy, natomiast Weronika, mało subtelnie przykleiła się do jej stóp.
Dziewczyna wolnym krokiem, podeszła do przyjaciółek, pochylając się wyszeptała.
- Wera... Weruś obudz się - jej głos brzmiał prawie błagalnie - Pati! Dziewczyny proszę wstawajcie.
Pierwsze oznaki życia, okazała Patrycja, ziewając i powoli podnosząc się spojrzała na Magdę niepewnym wzrokiem.
- Która godzina? - zapytała, szybko dodając - koniecznie muszę się czegoś napić! Obudz Were, a ja zaparzę nam herbaty.
Śpiąca dziewczyna nie ruszając się, otworzyła jedno oko i wymamrotała zachrypniętym głosem.
-A do tej herbatkiii... to dwie kostki cukru i plasterek cytryny poproszę. - leniwie przeciągając się i pocierając oczy, wstała i udała się w stronę kuchni.
Dziewczyny przyklejone do kubków, usiadły wspólnie przy stole i bez słowa uśmiechając się, popijały herbatę.Ciszę przerwał stary wiszący zegar, który głośno wybił dwunastą.Weronika wstała, dopijając ostatni łyk herbaty. Podeszła do okna i spojrzała w doniczkę, stojącego tam fikusa.
- uuu... Pan Fikus chyba się wczoraj zabawił i strasznie go wysuszyło. To się nazywa kac!Panie fikuśny Fikusie! - szybko nalała wody do kubka i podlała roślinę- Twoje zdrowie!
- Ja chyba też mam kaca - trochę niepewnym i łamiącym głodem, wyszeptała Magda.
-Moralniak? - z niedowierzaniem zapytała siedząca obok Pati, podnosząc głowę z nad kubka - Nie wygłupiaj się. Magda! - dziewczyna łagodnie spojrzała na przyjaciółkę - Ta przypadłość nie powinna Tobie dolegać tylko... - głos urwał się w połowie zdania.
Magda przez chwilę zawiesiła wzrok na starym wiszącym zegarze. Jej twarz zdradzała, że była mocno zamyślona.
- Haloo... żyjesz? Zostaw ten biedny zegar!- oburzyła się Weronka- Czy Ty już naprawdę nie masz się czym przejmować? Nawet Bóg gdy stworzył mężczyznę stwierdził, że stac go na cos lepszego!
Sobotnie popołudnie zapowiadało się smętnie i bez większych wrażeń. Poalkoholowa choroba co jakiś czas dawała o sobie znać,
migreną i kompletnym brakiem chęci na cokolwiek. Każda z przyjaciółek znalazła sobie zajęcie, pozwalające na chwile samotności. I tak, Weronika zrezygnowała z jakichkolwiek prac związanych z większym wysiłkiem, na rzecz odpoczynku duchowego i fizycznego- medytacji. Prawdopodobnie udałoby się jej, uzyskać stan idealnej równowagi, gdyby nie uparta mucha, która co jakis czas lądowała na jej nosie.
Magda postanowiła zając się wyczyszczeniem plamy po winie i doprowadzeniem swojego pokoju do stanu pierwotnego. Wszystkie części jej garderoby odnalazły swoje miejsca, poza sukienką, z którą jeszcze nie bardzo wiedziała co zrobić. Natomiast Patrycja podjęła się zadania pt. "Obiad", to ona zazwyczaj panowała w kuchni. Patrycja wychodziła z założenia, że są dwie drogi prowadzące do serce mężczyzny, pierwsza znana od dawna czyli " przez żołądek do serca" i druga, bardziej radykalna "ostrym nożem przez klatkę piersiową".
Oczywiście obie metody, mogły zostać użyte tylko przy założeniu, że mężczyzna posiada owe serce - co nie zawsze jest takie oczywiste..