W pogoni za uczuciem...
Tracę oddech. Widzę ciemność. A potem już tylko czuję jak zapadam się w dół. W otchłań cierpienia i bólu. Rozdzierający, przeszywający ból rozrywa moją klatkę piersiową. Ponadto, na mojej mokrej od potu i łez, brudnej od ziemi twarzy maluje się promienny uśmiech. Zagryzam wargę, która mocno krwawi. W myślach widzę Twoją twarz. Nie jesteś mój i nigdy nie będziesz, doskonale o tym wiem. Szczególnie teraz, kiedy trzymam Twoje zakrwawione, brudne, obdarte z ubrań ciało. Paradoks tej sytuacji mnie przytłacza, sprawia, że powoli staję się zakochaną wariatką. Ty nie odszedłeś, jesteś tu i śpisz w tej odmiennej niż zwykle pozycji, w miejscu, w którym nigdy nie powinniśmy się znaleźć. Słyszę głosy, obce, rozdrażnione i spanikowane. Wciąż się uśmiecham. Zaraz zamknę oczy. Może nigdy ich już nie otworzę? A jednak. Otwierają się praktycznie same. Gdzie jestem? Co tutaj robię? Dlaczego? Jak się tu znalazłam? Czy umarłam razem z Tobą? Nie. Dlaczego nie zabrałeś mnie ze sobą?! Muszę nauczyć się żyć. Bez Ciebie. Bez ciepła i zapachu Twojego ciała. Bez widoku Twoich czekoladowych oczu, które dodawały Ci urody. Będę czekała aż się w końcu spotkamy. Gdybym wiedziała, że mnie teraz słyszysz, powiedziałabym: Kocham Cię. Jednak pamiętaj, że zawsze będziesz częścią mojego serca.
Zagryzam wargę. Łzy spływają po moich policzkach. Nie panuję nad swoimi uczuciami. Teraz wiem, jak bardzo jesteś dla mnie ważny. Osuwam się na kolana. Spoglądam na Twoje brudne ciało, które obmywam własnymi łzami.
Nadal mam nadzieje, że nie umarłeś tylko śpisz. Boję się. Spoglądam na Twoje usta. Powoli przybliżam się do nich. Nieśmiało dodykam ich swoimi wargami. Otwierasz oczy. Spałeś. Zdezorientowana oddalam się od Ciebie. Lecz Ty... Przyciągasz mnie. Pragniesz, żebym została.
cdn. :)