Upiór w operze- ROZDZIAŁ 50
ROZDZIAŁ 50
Panna Lovemour siedziała w garderobie. Po chwili weszła Małgorzata z butelką wody.
- Nie zgadniesz, kogo widziałam- powiedziała podekscytowana matka.
- Uspokój się i daj mi wodę, usycham.
Kobieta podała córce butelkę, a ta wzięła łyk wody.
- Widziałam Borcherta!
Płyn, który Laura miała w ustach, natychmiast znalazł się na lustrze.
- Jeszcze raz. Kogo widziałaś?
- Thomasa Borcherta! W rzeczywistości jest jeszcze przystojniejszy...
- Przyszedł na koncert?
- Na to wygląda.
- Boże! Jak ja teraz zaśpiewam? Nie dam rady.
- Nie panikuj! Dasz radę, kochanie. Wierzę w ciebie i Charles też z pewnością w ciebie wierzy.
- Mam nadzieję, że tata jest ze mnie dumny...
- Bardzo! Nie mogliśmy wymarzyć sobie lepszego dziecka!
Matka uścisnęła Laurę i ktoś zapukał. Do garderoby zajrzał mężczyzna. Po plecach młodej sopranistki przebiegł zimny dreszcz.
- Panno Lovemour, zaczynamy za 10 minut- powiedział jegomość i odszedł.
- Już czas- zwróciła się do matki Laura. - Idź zająć miejsce.
Dziewczyna została sama w garderobie. Znów ogarniał ją lęk. Gdyby ktoś teraz wszedł, nikt by jej nie pomógł. Laura postanowiła pójść już za scenę. Tam jest dużo ludzi, będzie bezpieczna. Młoda Lovemour wyszła na korytarz i zwróciła się ku scenie. Nagle poczuła na sobie czyjeś spojrzenie. Odwróciła się. Nikogo nie było. Zaczęła znów iść za kulisy. Po chwili z prostopadłego korytarza wyszedł mężczyzna. Laura zbladła i zaczęło robić się jej słabo, serce przyśpieszyło, a oddech stał się ciężki i płytki. Powoli odwracała się w stronę gdzie stał ten człowiek. Tajemniczy jegomość był ubrany na czarno: czarny garnitur, czarna koszula, czarny krawat. Poruszał się z gracją i elegancją, jednak w jego ruchu było coś wyzywającego, coś drapieżnego. Dziewczyna zadrżała. Była sama z tym mężczyzną, słaba i bezbronna. Nie spojrzała na twarz, bała się ją zobaczyć. Może w ten sposób nie sprowokuje go do ataku. Człowiek ten chyba to zauważył. Widział, jak Laura blednie coraz bardziej i drży. Wiedział, że się boi, nie wiedział tylko dlaczego. W końcu postanowił przerwać tę przerażającą ciszę.
- Czy wszystko w porządku?- spytał.
W tym momencie Laura poczuła się, jakby została trafiona piorunem. Znała ten głos doskonale, co więcej, uwielbiała go. Każdy ton, każde drganie znała na wylot.
- Wszystko w porządku?- powtórzył właściciel głosu i podszedł bliżej.
Laura się zachwiała i byłaby upadła gdyby nie szybka interwencja mężczyzny, który podbiegł do niej i wsparł ramieniem.
- Dobrze się pani czuje? Strasznie pani zbladła.
Dziewczyna podniosła wzrok i spojrzała w szafirowe oczy, które patrzyły nas nią z niepokojem. Wreszcie do niej dotarło. Znajdowała się w objęciach Thomasa Borcherta.