Ulewa
Bała się tej nawałnicy. Siedziała zamknięta szczelnie w czterech ścianach i razem z deszczem wylewała z siebie bezmiar łez.
"Zachowuję się nieracjonalnie" - skarciła się w myślach.
Dzień przeciekał grzesznie przez palce, martnotrawstwem niezapisanych myśli.
Czasami odczuwała w sobie dziwną pustkę. Pustym spojrzeniem omiotała przedmoty martwe, zgromadzone, jak przyciężki i niepotrzebny balast życia. Odkurzała myśli i ich marne zarysy.
"Sylwestry i burze, których nie masz z kim współdzielić w lęku lub radości, są marnym wytworem tego świata" - przemknęło jej przez myśl i skierowała wzrok w ciemny kąt pokoju.
Burza, wraz z gromami nadała salonowi przedziwną barwę. Światło rozbłyskujące się na ułamki sekund wpadało w centralną część ulubionego obrazu i...obraz ożywał. Czerwień napęczniała tętnem, czerń odzwyła się głębią echa, żółć uśmiechała się serdecznie.
"Dziwaczeję" - pomyślała.
Zamyślony bezwiednie włączyła płytę Turnała. Grześ zawsze potrafił kołysać jej niepokój i odprowadzać zamyślenie w spokojniejsze rejony racjonalności. "Pejzaż bez ciebie". Wypełniła ją błoga cisza.
Ocknęła się po chwili, gdy burza już odeszła. Za oknem pozostały ślady jej gwałtowności. Odciski stanowczej burzy pozostawione na bezradnej wobec jej siły, zieleni.
"Jestem jak ta trawa" - usłyszała podszept podświadomości. Otworzyła na oścież okno.
Świeżość chłodnego powietrza skłonił ją do wyjścia na ogród. Stąpała gołymi stopami. Błogi stan.
"Tańcząca w śladach deszczu" - przemknęło jej przez myśl, że taki tytuł mogłaby nadać kolejnej opowiastce.
Gdy pospiesznie chwyciała w dłoń tel, by zapisać tę płochą myśl, mały przedmiot zawirował jej na rozłożonej dłoni.
"Masz jedną nową wiadomość od S".
"Wrócił" - rozgościła się nagła myśl w jej głowie.