Taksówkarz
Zima. Ślisko. Wszędzie śnieg. Wraz z rodzicami wychodzę przed dom. Taksówka już czeka. Na schodach mama wykonuje przepiękne salto mortale. Tata chcąc się upewnić czy to ta właściwa taryfa, rzucił od nie chcenia :
- Konwaliowa 18?
- Tak, Osiński? - Kochani, chodźcie to ta.
- Zaraz , zaraz –zdziwił się taksówkarz.
- O co chodzi ? – zaintrygował się tata
. - O tego pana .
- Tak , ale dlaczego?
- Bo on jest pijany , do tyłu proszę.
- Ależ on nie jest pijany .
- Może jest, może nie jest, nie mam alkomatu , żeby sprawdzić. Po dłuższej chwili wsiedliśmy i w milczeniu dotarliśmy na miejsce. Kiedy już byłem poza taksówką powiedziałem głośno: Panu chyba zamarzł ten alkomat, co?
- Nie rozumiem...
- I w tym sęk. Taksówkarz krzyknął ze zdziwieniem :
- Jaki sęk ?
- A żeby pies ci mordę lizał.