Struggling
Czułem mocne zażenowanie a musiałem się wytłumaczyć majstrom. Próbowałem zagrać dość wyluzowanego gościa, wplatając swój wymuszony, ratunkowy śmiech, w dobitny, szyderczy śmiech całej ekipy, kiedy spostrzegła kto, co i jak . Musze posępnie stwierdzić jednak, że nie było by Oskara z tej mojej gry . Cóż.- Shit happens- Stwierdziłem w rozmowie z przełożonym, który nie mógł się nadziwić jakim kretynem trzeba być żeby doprowadzić do tak idiotycznej awarii. Żeby tylko wiedział jak ja się dziwiłem kiedy wydał mi nowy sprzęt. Następnego dnia przyszedłem do pracy i spostrzegłem że ktoś ukradł z szafki moje nowe robocze buty, które jak każdy nowy pracownik otrzymałem od szefostwa. Zgłosiłem to. -Trzeba było pilnować.- Usłyszałem-Nowych nie dostaniesz chłopaczku, a bez butów z blachą nie wpuszczę Cię na robotę. - No nie. Po wczorajszej aferze, dziś ktoś uprowadził moje buty. Wkurwiłem się. Samobójstwo i porwanie- za dużo zbrodni jak na tak krótki okres zatrudnienia. To chyba faktycznie nie jest praca dla mnie. Po pewnym czasie pomyślałem że ten cyrk z butami to była taktyczna, subtelna forma wypowiedzenia mi wakatu.
Długo już byłem bez pracy. Kinga była głodna świata. Między nami od jakiegoś czasu działo się kiepsko. Oboje wiedzieliśmy, że musimy coś zmienić. Padło na zmianę miejsca. -Jedziem mała!- Oświadczyłem z uśmiechem. Wyglądała na zadowoloną. Mojego pierwszego wyjazdu w Albion nie wspominam zbyt dobrze. Najbardziej w pamięci utkwiło mi uczucie pustki, wyobcowania i generalnie gównianego samopoczucia. Woń niezrozumiałej nostalgii, która de facto w jakimś stopniu towarzyszy mi po dziś.I ta szpetna wszechobecna cegła! Mimo iż wyjeżdżałem tam z wielkim przeświadczeniem wolności, w duchu cudownej przygody i z perspektywą nieporównywalnie lepszych zarobków, cały mój entuzjazm wyparował w ciągu kilku miesięcy. Dlatego też po jakimś czasie wróciłem do Ojczyzny. Pod pretekstem powrotu do szkoły, do której powróciłem jednak kilka lat później. Tym razem miało być inaczej. Tym razem miałem 25 nie 20 lat. Tym razem miałem wybrać się w podróż w towarzystwie najbliższej mi istoty i jako dojrzalszy i teoretycznie przynajmniej, mądrzejszy facet. Jako ktoś, kto poznał tamtejszy klimat. Ktoś, kto w jakimś stopniu potrafi poruszać się już po tej lewostronnej krainie płynącej pintami mleka i miodu. Drugi raz. Drugi raz się zdecydowałem...