Staruchy w nowym świecie cz 3. Dmuchawce, latawce, wiatr
Mamuny wciąż wierzyły w dobrą Dole, chociaż ta sama już dawno z tego świata wyparowała. Mijały wsie, większe wsie i obrzydliwie duże, betonowe wsie. Znalazły czarną, twardą rzekę, ciągnąca się górami i lasami. Na niej, od czasu do czasu, pojawiały się mechaniczne stworzenia, każde w różnym stanie rozwoju. Postanowiły iść brzegiem w nadziei, że nowa droga doprowadzi do osady z dziećmi. Najlepiej całą siódemką od razu, bo siódemka mimo upływu czasu nadal była szczęśliwą liczbą.
Po drodze nierzadko znajdywały kawałki papieru, zapisane nowymi, nieznanymi słowami. Pierwsza nalegała, by jej towarzyszka uczyła się tych dziwnych słów. Tłumaczyła, że Drugiej o wiele bardziej przyda się znajomość nowego świata, niż starej kobiecie. Choć Druga nie zgadzała się co do starej kobiety, przecież co to jest, tylko 500 lat życia, to chętnie podjęła się nauki nowego języka.
Po drodze spotykały też i różne demony. Jedne słowiańskie, inne germańskie, a czasem nawet i stworzenia, w których wiarę przywlekli ze sobą na Stary Kontynent ludzie Ze Wschodu. Dalekiego Wschodu. Większość, tak jak mamuny, kurczowo chwytały się życia, desperacko starając się wypełnić przyrzeczenia, którym podlegały. Widziały żmije, jędze i sziny. Kobietę z kurhanu z polongiem. Raz nawet natrafiły ifryta, choć biedak nie miał już w sobie ognia.
Ostatnim demonem napotkanym na szlaku była Nocnica. Wymizerniała, wychudła i dalece posunięta w latach, choć wciąż przerażająca, Nocnca. Pierwsza podeszła do demona bez lęku, jak do starej znajomej, która faktycznie okazała się... starą znajomą. Nocnica, w czasach pierwszych władców, wraz z Pierwszą zajmowała się wypełnianiem przyrzeczeń i straszeniem po nocach Lestka. Nocnica opowiedziała o jednym nich, jeden z demonów w pobliskiej przychodni, który radzi sobie całkiem nieźle. Problemem było tylko to, że nie chciał żadnemu ze swoich słowiańskiemu braci pomóc.
Pierwsza rozmawiała ze swoją starą przyjaciółką aż do białego rana. Drugą sen zmorzył o północy. Kiedy się obudziła, nikogo przy niej nie było. Nidzie nie widziała ani Nocnicy, ani Pierwszej. Na ziemi, gdzie siedziały, wypalone były znaki Peruna. Druga uznała, że Gromowładny wziął je go siebie. Zawodziła przez kilka chwil, po czym otarła łzy i ruszyła do betonowej wsi, znaleźć owego demona z przychodni.
Ludzie zajmujący się przydzielaniem innych ludzi do odpowiednich znachorów byli nie tylko nieuprzejmi, lecz także sprawiali wrażenie, jakby praca, którą wykonywali, była zesłana na nich za karę. Może i była, jednak nie było to usprawiedliwieniem. Druga wzięła kartkę z numerkiem od młodej akuszerki i usiadła na plastikowym krześle przy drzwiach lecznicy, gdzie ponoć przyjmował jeden z nich. O ile stara Nocnica nic nie przekręciła. Rozejrzała się po twarzach siedzących w pokoju kobiet. Większość z nich była w ciąży, podpowiadał jej to zmysł oraz zarys ich sylwetek. Żadna z nich nie donosi.
- Numer trzynaście — usłyszała z czarnego pudełka przymocowanego do ściany.
Spojrzała na lekarza. Pod wyglądem młodego, przystojnego, ułożonego bruneta zauważyła coś. Coś nie z tego, realnego, świata. Wiedziała, że stworzenie siedzące przed nią, oddzielone od niej biurkiem jest takie samo, jak ona. Mityczne. Nie potrafiła jednak powiedzieć, kim dokładnie jest ten demon. Wiele stworzeń porywało ludzi, a w tych czasach nikt nie wybrzydzał. Ta istota mogła równie dobrze być starym bóstwem, niekoniecznie demonem.
Lekarz nadal nie podnosił głowy i pisał coś w karcie pacjenta. Mamuna pochyliła się i uderzyła pięścią w blat. Istota poderwała się, częściowo tracąc swój wygląd i spojrzała w jej oczy. Czarne wąsy, ledwo widoczna broda i kanciasta szczęka. Mam cię, pomyślała kobieta. Chwyciła go za kołnierz fartucha.
- Czym jesteś? - zasyczała.
- Ależ proszę Panią! — zaczął. — Proszę mnie puścić! Co też Pani robi?! Opętało Panią czy co?