Stacja ku wiecznosci.
Stacja przesiadkowa jak zawsze była mocno zatłoczona, można było na niej spotkać wielu znajomych i to takich nie widzianych od lat, niestety nie wszystkim było dane spotkać się ponownie u celu podróży.
Część przyjezdnych zmierzała do pociągu pewnie i szybko, niektórzy ospale, a jeszcze inni niechętnie, zdarzały się także takie które latami przechodziły po stacji, czekając, aż będą mogli wsiąść do przeznaczonego dla nich pociągu.
- Pociąg z peronu 9 i 3\4 odjeżdża za
10 minut, pociąg z peronu 4 i ½ ma opóźnienie i odjeżdża za godzinę. Pociąg wieczne życie właśnie ruszył z peronu 7, zaś pociąg kres właśnie wjechał na peron 0. Spóźnialskim radzimy się pospieszyć, zaś wszystkim doradzamy dobrze się zastanowić przed wyborem pociągu gdyż nietrudno o pomyłkę. Dziękuję za uwagę i życzę spokojnej podróży. - zabrzmiał w oddali damski głos informujący osoby będące na peronie o odjazdach, jedni znali je już doskonale, inni nieco zdezorientowani szukali właściwego dla siebie pociągu.
Wśród osób przemierzających stację przesiadkowo była także Hania, która czuła się zaniepokojona i zaskoczona wchodząc na peron. Nie zamierzała nigdzie jechać zwłaszcza, że nie miała pomysłu dokąd mogła wyruszyć. Wracała ze szkoły do domu i nagle znalazła się w tym dziwnym, nieznajomym miejscu.
- Przepraszam Pana spróbowała zatrzymać jednego z biegnących mężczyzn, jednak on pognal dalej ku swemu przeznaczeniu, zgrabnie ją wymijając.
- Przepraszam bardzo. - spróbowała jeszcze raz, nie zniechęcona nawet odrobinę. - Czy wie pani co to za miejsce?
- Nie teraz dziecko. Bardzo się śpieszę. Zapytaj kogoś innego.
Nie mogąc nikogo zatrzymać, by dowiedzieć się gdzie i jak właściwie się znalazła. Poszła w kierunku dworca z nadzieją, że tam dowie się jak wrócić z powrotem do domu.
- Przepraszam bardzo. - powiedziała grzecznie do Pani w okienku, jednak nie usłyszała odpowiedzi.- Przepraszam bardzo. - nadal ściana obojętności i zmęczone spojrzenie. - - --Przepraszam bardzo. Mogę liczyć na choć minutę uwagi? - zawołała w końcu donośnie, uzyskując wreszcie zamierzony efekt.
- Słucham- powiedziała pani przeciągle.
- Dziękuję. Dzień dobry pani. Chciałabym się dowiedzieć, gdzie ja jestem i którym pociągiem wrócę do domu. Mama już pewnie czeka na mnie z obiadem, albo się martwi, że tak długo nie wracam do domu.
- Przykro mi to mówić. Ale żaden pociąg, odjeżdżający z tego peronu nie zawiezie Cię do domu. Już nigdy do niego nie wrócisz. Bo nie żyjesz, tak jak i wszyscy tutaj. Możesz tylko wsiąść do pociągu, który zabierze Cię we właściwe miejsce zgodne z twoim życiem.
- W takim razie, gdzie powinnam się udać, którym pociągiem pojechać ?
- Oczywiście do nieba z peronu 7. Twoje życie było nieskazitelne i zbyt krótkie, byś zdążyła kogoś zranić. Kieruj się w prawo do końca dworca, aż do schodów, zaś po nich na górę aż na peron.
- Dziękuję pani bardzo. Już wszystko wiem i myślę, że teraz znajdę drogę.
- Powodzenia.
- Cichutko Maurycy. Nie płacz. Damy sobie radę- wyszeptała dziewczynka pocieszająco do pluszowego misia, gładząc go łagodnie po głowie. - Szkoda tylko, że już się nie dowiem, co mama ugotowała dzisiaj na obiad. Ale no nic, tam dokąd pojedziemy może też będzie coś dobrego do zjedzenia. Co sądzisz misiu?. Jesteś zdania, że tak? Ja też tak myślę misiu. Tylko ciekawa jestem kiedy my tam dotrzemy i czy długo się jedzie do tego nieba misiu. Masz rację pewnie króciutko. Tak króciutko jak powiedzieć tatusiowi kocham cie i go mocno przytulić. Tak więc nie ma się czego bać misiu. Oby tylko były tam zabawki i żelki. A całe niebo będzie już przyjemną i miłą niespodzianką. No to idziemy misiu. Tylko trzymaj mnie mocno za rączkę i uważaj żebyś się nie zgubił.