spowiedź pani Weroniki
yna drżeć mi w gardle, obawa przed ich złością oganiała mnie całą. Udało mi się wypowiedzieć jedno zdanie, że będę mieć dziecko i, że Konrad mnie zostawił z tym samą. Potem urwał mi się film. Krzysztof wpadł w szał i uderzył mnie z ogromną siłą w twarz. Spadłam po schodach na sam dół, straciłam przytomność, nic nie pamiętałam.
Obudziłam się dokładny tydzień po tym zdarzeniu. Wiedziałam, że ktoś przy mnie czuwał, że patrzył na mnie i modlił się o to bym wyzdrowiała. Ktoś kto nieustannie przy mnie był choć nic nie mówił – obudził mnie z tego długiego snu. Ta czyjaś obecność pomogła mi ponownie otworzyć oczy, wiedziałam, ze to nie mógł być nikt inny jak moja babcia. Zawsze przy mnie była, nawet wtedy gdy ją zaniedbywałam…
Leżałam w tym samym szpitalu w którym znalazłam się po wypadku z Amelią. Po paru chwilach doszłam do siebie. Nie poznawałam swojego ciała, które było całe posiniaczone. Nie mogłam się podnieść ani wykonywać gwałtownych ruchów. Dotknęłam swojego brzucha i poczułam się dziwnie pusta, dziwnie sama. Do mojej sali wszedł lekarz, cieszył się, że zbudziłam się ze śpiączki. Nie pozwoliłam mu dojść do słowa ciągle pytając o dziecko. Czułam, że nie chce mi czegoś powiedzieć. Wpadłam w złość, szarpałam kołdrę, krzyczałam, groziłam mu aż w końcu uległ. Pamiętam te słowa do dziś – „straciłaś je Weronika, nie ma go już, bardzo mi przykro”. To było jak ogromna strzała, która trafiła w sam środek mojego serca. Najgorszy cios jaki można było sobie wyobrazić. Straciłam własne dziecko, straciłam cząstkę mnie. Poczułam się nikim, zwykłym śmieciem nikomu nie potrzebnym. To małe niewinne dziecko mające zaledwie miesiąc musiało umrzeć, dlaczego?! Pragnęłam jedynie babci, która przytuli mnie i uspokoi. Cichym, drżącym głosem poprosiłam pielęgniarkę, aby po nią poszła. Znacząco poparzyła się na lekarza stojącego przy moim łóżku. Ponownie się uśmiechną i wyszedł. Nic nie rozumiałam…
Wszystkie łzy, które wypłakała na tej górze Weronika, nie były bez znaczenia. Ta spowiedź była kluczem do usprawiedliwienia się światu. Dlaczego, po co, w jakim celu?
W dniu, w którym dowiedziała się o stracie dziecka, powiedziano jej również coś bardzo ważnego. Matka, która weszła do jej sali przyniosła wiadomość o śmierci także ukochanej babci. Podczas gdy Weronika leżała sama, nieprzytomna, posiniaczona pod schodami czekając na pogotowie, w drzwiach stała zapłakana babcia. Ocknąwszy się podbiegła do dziewczyny tuląc prawie nie żywe ciało. Gdy przyjechali sanitariusze, usłyszała jedynie słowa iż musi się przygotować na najgorsze. Serce starej kobiety nie wytrzymało tego. Pękło na kawałki z żalu, smutku, rozpaczy. Nie mogła znieść widoku ukochanej wnuczki, która walczy o życie. Zmarła tej nocy.
Wiem, że do mnie przychodziła. Czułam jej obecność, wiem, że to była ona. Stała przy moim łóżku trzymając mnie za rękę. Zawsze przy mnie była i będzie do ostatniego mojego dnia.
Mama niedługo po moim powrocie ze szpitala rozstała się z Krzysztofem. Oboje nie mogli darować sobie tego co się stało.
Odszedł mój ojciec, Amelia, Konrad, potem moje dziecko, babcia, Krzysztof a na końcu odejdę ja.
Weronika podeszła do skały, popatrzyła na sam dół, na przepaść jaką ma zaledwie o krok. Szepnęła Amen. Dziękuję, że mogłam się wyspowiadać i zakończyć to wszystko. Nie myślę, że ktoś mnie poprze, bo nie znają moich tajemnic, ale jestem zgodna sama z sobą. Nareszcie pójdę własną drogą.
Dziewczyna uśmiechnęła się, popatrzyła ostatni raz w niebo, w chmury, zerknęła na lasy i miasteczko w oddali. Rozłożyła ręce, chciała poczuć ostatni raz wiatr na twarzy i stała jeszcze przez chwilę.
Podeszła bliżej… skoczyła a wraz z nią jej historia…
Teraz już wiesz… jej opowieść dała Ci czytelniku obraz jakiego nie znasz, który Cię nie dotyczy. Sprawia