sens życia
Wstajesz, widzisz, czujesz ból – jesteś człowiekiem. Tylko wciąż na nowo zadajesz sobie pytanie: czym lub kim jest człowiek i jaki ma sens jego istnienie. Niewielu decyduje się odpowiedzieć na to pytanie, a rozmyślania tych nielicznych, czy naprawdę są zgodne z prawdą?
Już od narodzin dzieci okazują to, co czują. Kiedy się rodzą – to płaczą, jako niemowlaki grymaszą przy jedzeniu. Potem emocje związane z pójściem do szkoły, stres przed pierwszą klasówką. Dojrzewanie – presja rówieśników, pierwsza miłość. Studia są okresem, gdy w jakimś stopniu, znamy już swoją wartość. Następnie przychodzi zderzenie z prawdziwą rzeczywistością. Uczucia stopniowo zanikają, by człowiek będący w wieku sześćdziesięciu lat przestał zwracać na nie uwagę. Inni stają się ważniejsi. Po pewnym czasie dostrzegamy, że coś się zmieniło. Czujemy się znudzeni i zmęczeni życiem. Mamy pretensje do innych, choć sami zabiliśmy w sobie uczucia. Stajemy się jak roślina i tylko udajemy, że coś jeszcze czujemy. Potrafimy już jedynie narzekać na temat swojego stanu zdrowia. Nie dostrzegamy, iż dzisiaj jest lepiej niż wczoraj.
Wiele osób twierdzi, że to miłość jest sensem ich życia. Miłość jest czymś na pewno ważnym i niezwykłym. Jednak niejednokrotnie nie walczymy o nią tak jak powinniśmy. Potrafimy za to bardzo dobrze „sfałszować” miłość i żyć u boku z kimś nam zupełnie obcym i obojętnym. Często z zazdrością spoglądamy na tego szczęściarza lub szczęściarę, która tkwi w ramionach naszej prawdziwej miłości. Staramy się skutecznie wmówić sobie, że to chwilowa słabość, zauroczenie. Kończymy słowami: „Ale ja Cię naprawdę bardzo mocno kocham”. Tak pętla się zamyka. Kiedy przychodzi prawdziwa miłość, stoimy obojętnie i nie widzimy bólu odrzucenia na twarzy bliźniego. Mówimy sami do siebie – to nie ma sensu. Po paru latach wracamy do tego myślami i żałujemy tego. Wmawiamy sobie, że miłość to fikcja, jej po prostu nie ma.
Co człowieka odróżnia od zwierzęcia? Skoro tak skutecznie zabija w sobie uczucia… Często jesteśmy pasożytami wysysającymi korzyści z innego człowieka. Niejednokrotnie też drapieżnikami szukającymi ofiary, by móc rozładować na niej swoje frustracje, negatywne emocje. Tak łatwo dziś depczemy ludzką godność. Myślimy tylko o sobie i nie zważamy na innych. Nie okazujemy szacunku, a oczekujemy go od ludzi. Chcemy czegoś, choć sami nic nie dajemy. Dziś ja będę bocianem, a ty żabą. Jesteśmy „zwierzętami”.
Społeczeństwo. Dobrze, że od każdej reguły są wyjątki. Tylko dlaczego „prawdziwi ludzie” są co krok znieważani, krytykowani. Jako „wybawcy ludzkości” spotykają się z pogardą, brakiem akceptacji. Ludzie snobistyczni z rewelacyjnym wyglądem, markowymi ubraniami i górą pieniędzy podbijają świat, a ci bezbronni zsyłani są do „podziemia”.