Rytuał Amosa
Na mokrej ziemi leżało ciało młodej dziewczyny, jej blada twarz była piękna, a ciemne włosy otulały delikatnie jej rysy. Okryta była stertą gałęzi i wyglądała jakby spała.
Tą cudowną istotę szpeciła tylko krwawa rana na czole, tuż przy linii włosów. Nad jej ciałem stało kilkoro ludzi w burych szatach, tylko jedna z nich, ubrana była w krwawą suknię. Wysoka kobieta o ognistych długich włosach pochyliła się nad ciałem. W jednej dłoni trzymała miskę z ciemnym gęsty płynem, na czole dziewczyny uczyniła tajemny znak- pieczęć duszy.
- Wzywam cię Amosie , zejdź do nas i ocal swe dziecię - zawołała w przestrzeń
Przez chwile na polanie zrobiło się cicho , trawa delikatnie się poruszyła, choć nie było wcale wiatru, po chwili wszystko wróciło do stanu poprzedniego, jakby czas nagle się zatrzymał, a potem biegł znowu dalej.
Lecz ciało dziewczyny nadal leżało nieporuszone.
Kapłanka podniosła się z kolan i skierowała w stronę kamiennego ołtarza , położyła bukiet polnych kwiatów i ponownie zaniosła próbę do swego Pana .
- Panie drzew i leśnych stworzeń , składam należną ci ofiarę , zejdź do nas i ocal to istnienie – mówiąc to znowu uklękła przy dziewczynie , aby być przy niej jeśli się obudzi .
Tym razem coś się zmieniło.
Na bezwładną dłoń dziewczyny weszło kilka czarnych mrówek, po chwili było ich całe stado. Małe mrówki wędrowały dzielnie, w sobie tylko znanym kierunku, z dłoni przeniosły się niespiesznie na ramie, z ramienia powędrowały po szyi wprost do otwartej czerwonej rany na czole.
Dla postronnych obserwatorów nic się nie zmieniło, prędzej, czy później insekty zawsze znajdą martwe ciało.
Jednak Kosiarz przychodzący po duszę dziewczyny zauważył zmianę, coś było nie tak, jednak z tego powodu nie zamierzał przerywać swojej pracy .
Jeszcze tylko kilka cięć i gotowe - pomyślał. Dzisiaj szło mu bardzo opornie, nie każdy tak mocno trzyma się życia, czasem starcza tylko jedno cięcie sierpem i gotowe.
Nagle jego uwagę przykuł jakiś szept, podniósł na chwilę głowę z nad swojej ofiary, chciał zlokalizować ten nieznany głos, który po chwili przeszedł w kojącą melodie. Na moment przerwał swoją prace, co zdarzyło mu się pierwszy raz i odłożył swoje narzędzie na bok. I za nim zorientował się , co się dzieje, eteryczna biała dłoń pochwyciła jego złoty sierp i złapała go za drugą rękę. Po chwili rąk było coraz więcej . Zrozumiał , że jest w potrzasku.
Dopiero teraz przypomniał sobie o dawno nie stosowanym rytuale ożywienia, przestali o tym uczyć nawet Kosiarzy.
Kiedy tak rozmyślał usłyszał głos:
- Odstąp od duszy, zostaw ją - głos w jego głowie nasilał się, a ręce napierały z całej siły, nie miał już w dłoni sierpa, a bez niego nie był Kosiarzem
-Odstąp, a zwrócimy ci twoja własność- szeptały głosy, a niektóre z rąk jakby zelżały
Popatrzył z żalem na martwą dziewczynę, przypomniał sobie wszystkie konsekwencje rytuału, które dla niego oznaczały strącenie w niebyt, z, którego nikt się nigdy nie uwolnił, skinął nieznacznie głową.
Widmowe ręce puściły go, a jego sierp upadł z brzękiem na podłogę.
- Na mnie pora -powiedział opuszczając ciało dziewczyny i ściskając mocniej narzędzie pracy, z poddali widział jak jej dusza powoli łączy się z ciałem. Pomyślał tylko, że cała jego żmudna robota na nic, pocieszała go tylko myśl, że będą następni, podobno nawet szykowała się większa robota.
Krąg zebranych odstąpił dziewczynę, czarne mrówki zaczęły schodzić z rany dziewczyny, po której nie zostało nawet śladu.
Wdzięczna kapłanka złożyła ofiarę na ołtarzu, kosz owoców i kankę mleka.
Dziewczyna otworzyła pomału oczy pomacała obolała głowę, spojrzała na swoje dłonie, coś sobie przypominała.