Rozdział 5
Pewnego dnia, jednak Berenika nie wytrzymała. Miała już dość terroru we własnym domu. Po raz kolejny próbowała zabrać własne dziecko na spacer. Tego dnia były urodziny Andrzeja. Mała miała już skończone dwa miesiące, a jeszcze ani razu nie były na grobie ukochanego dla nich obu mężczyzny.
- Ależ Bereniko, co ty wyprawiasz, dziecko nie powinno jeszcze wychodzić! Jak ty się zachowujesz? - spytała oburzona. Berenika włożyła małą do wózka i odwróciła się w stronę teściowej.
- Wiesz mamo, co ci powiem? Mam cię serdecznie dość! Mam dość twoich głupich rad, twojego doradzania na każdym kroku i twojej pomocy. Mam tego po dziurki w nosie. Powiem więcej, znosiłam cię tylko ze względu na pamięć po Andrzeju. Ale dość tego. Od dzisiaj to ja decyduję pod jaką pościelą śpię, kiedy i co jem i gdzie chodzę z własnym dzieckiem.
- Ależ dlaczego jesteś taka niewdzięczna. Sama nie miałaś wzorca, jak się wychowuje dzieci, więc powinnaś być mi wdzięczna.
- Nie mamo. Za żadne skarby świata nie chciałabym mieć, takiego wzoru. Nie pozwolę więcej sobą rządzić i wmawiać mi w dodatku, że to dobre. Teraz wychodzę na spacer z własną córką. A jak wrócę ma cię już tu nie być.
- Jak to wyrzucasz mnie? A, co z ojcem?
- Nie wiem. Przez ten cały czas nie odezwał się ani słowem. Tak go wyszkoliłaś, że jest twoim posłusznym pieskiem, więc pewnie grzecznie pójdzie za tobą. Żegnam.
- Pożałujesz jeszcze tego, niewdzięcznico! Pożałujesz! - wykrzykiwała, kiedy kobieta wychodziła. Jednak ona nie słuchała już tego. Była wola! Wolna i pewna tego, że dobrze zrobiła.
Po drodze zaszły do kwiaciarni. Tam dziewczyna kupiła najpiękniejszą wiązankę. Ekspedientka w kwiaciarni już ją rozpoznawała.
- Witam panią, dawno pani nie było - zagadnęła wesoło.
- Jak pani widzi urodziłam - uśmiechnęła się do dziewczyny i dodała. - A teraz idziemy na cmentarz, przedstawić tatusiowi jego dzieło - starała się uśmiechać, jednak po jej twarzy spłynęły łzy.
- Ach, jaka jestem głupia. Przepraszam nie powinnam pani zagadywać. Proszę nie płakać.
- To nie pani wina. To po prostu niesprawiedliwe - zaczęła szlochać, na co ekspedientka podała jej paczkę chusteczek i pomogła usiąść. Berenika wiedziała, że powinna wstać, przeprosić i wyjść, jednak nie mogła. Musiała wylać cały żal i ból, który się w niej nagromadził.