Retrospekcja
Jak on może do mnie cokolwiek czuć to niedorzeczne, chore myśli pojawiające się wraz z promieniami słońca, które wpływają przez oczy aż do mózgu nadając bieg wszystkim irracjonalnym spostrzeżeniom i pragnieniom. Człowiek, który już od bardzo dawna jest zupełnie sam leci na każde miłe słowo, na każdy uśmiech jak wygłodniałe zwierzę mając nadzieję, że tym razem zanurzy się w podrzuconym mu szczęściu. Jednak jak długo można. Nawet najgłupsze stworzenie nauczy się w końcu, że jeśli chwilowe wzrosty endorfiny we krwi kończą się zawsze pustką to jednak jest coś nie tak. I zrozumie, że to co chcemy żeby było romantyczną i największą miłością naszego życia jest tylko zwykłą fatamorganą. Naszą nikłą nadzieją.
Która powoli zaczyna budzić w nas lęki...podobnie jak miłość.
Rozdział 1.
Siedział tak blisko obok mnie, w otoczeniu innych prawie nieznanych mi ludzi. Jeszcze rok temu byłam skłonna stwierdzić, że jest gejowaty trochę zbytnio wymuskany jak na faceta. I ten głos wtedy TAK bardzo drażniący! Śmiałam się z niego i tego wyglądu laleczki! A dziś? Matko, jak ja chciałam by do mnie mówił, uśmiechał się, siedział tak jak wtedy przy mnie, trzymając lewą rękę tuż nad moim karkiem niby swobodnie opartą na oparciu ławki ale jednak jak niepokojąco przytulnie! Pamiętam to dziwne uczucie podniecenia, którego już dawno przy nikim nie czułam mimo, że to była ZWYCZAJNA sytuacja! Po której nie powinno być żadnych nadziei. I nie było. Właściwie starałam się o tym nie myśleć, byłam w końcu w tym okresie zakochana w innym i to o innego uczucia pragnęłam zabiegać z różnymi skutkami. Raz lepiej raz gorzej. Faktem jest, że każdy o nas wiedział i kategoryzował nas w dziale "pary".
Starać nie znaczy jednak zapomnieć. Po tym dniu zwierzałam się swojemu najlepszemu przyjacielowi, bratu prawie ze swoich wątpliwości. Bo czy można być z kimś, oddać komuś całą swoją duszę, mówić że się go kocha kiedy TA osoba nie wywołuje u Ciebie żadnych głębszych emocji??Tylko to szczęście, które musi odczuwać stara panna gdy wreszcie udaje jej się kogoś znaleźć i może z ulgą opuścić niezbyt honorowy klub niekochanych. Więc czy to może być prawdziwa miłość? Jak ją rozpoznać, kiedy zamiast poznawać człowieka jesteśmy nastawieni na polowanie ...aby tylko kogoś mieć.
- I jak poszło? ja 4 tak?
-Tak, ja 4+ ale tylko za pomoc mi nadciągnęli, miałam punkt mniej od Ciebie. Czemu dzwoniłeś?!
-Chciałem, żebyś może spisała odpowiedzi.
-Myślałam o tym, ale się nie dało i zresztą powiedzieli, że następne grupy dostaną co innego.
- A... to trudno
Kilka schodków w górę auli pokonaliśmy milcząc.
-Ale chciałabym Ci podziękować, bez Ciebie nie dałabym rady.
Uśmiechnął się tylko nie odwracając wzroku. A może po prostu ja nie spostrzegłam sama bojąc się jego spojrzenia. Nie chciałam by myślał, że jest mi potrzebny tylko w tym względzie jako dość nie fair pomoc naukowa. Takie plecy ochronne za którymi nic złego nie może się stać.
Był dość zasadniczy i ostry w ocenie innych ludzi na których mu nie zależało, jednak w stosunku do mnie był raczej łagodny i wyrozumiały.
Nagle tłum ludzi, który razem z nami wybijał się z sali rozdzielił nas. Zauważyłam go gdzieś dalej już rozmawiającego z jakąś koleżanką, która jak to mówił była jedyną blondynką którą lubił. Nie chciałam przeszkadzać, podchodzić zresztą śpieszyłam się na busa. Jakoś zniechęcała mnie wizja czekania następnych 2 godzin na następnego a ewentualnie 20 minutowy spacer na dworzec północny przez park o godzinie 20. To nie było dla mnie. Dlatego z rozmachem wsiadłam do windy, której drzwi od razu się zamknęły a ja zauważyłam tylko oczy Michała.
Wychodziłam z budynku. Czy dobrze zrobiłam, że nie zaczekałam? eh, trudno. Nie chciałam się narzucać. Już wystarczająco mi dziś pomógł. Chwilę stałam na przystanku ale ciągle wpatrując się w zamknięte drzwi Wydziału. Nagle ktoś wyszedł. Smukła, wysoka postać podążała chodnikiem, tym którym nie tak dawno ja szłam. To był ON. Nie wierzyłam własnym oczom. Idzie do mnie w moim kierunku nie w drugim gdzie powinien iść tylko w moim.