Que debemos pasar tiempo juntos. Tom II. Rozdział 34
- Nazywam się Krzysztof Grodzki. Niedawno z żoną byliśmy w waszej leśniczówce.
- Tak, pamiętam. Nie rozumiem, co to ma wspólnego z moją siostrą. Wie pan, że ona jest nieletnia?
- Spokojnie. To pani siostra nalegała na kontakt. Podobno mogę jej w czymś pomóc. Chodzi o śledztwo.
- Nic z tego nie rozumiem. Basia właśnie jest w szpitalu – powiedziała wyraźnie zdezorientowana.
- Muszę przyznać, że ja również. Pani Inko, jeśli mogę się tak zwrócić. Od jutra mam w waszym pensjonacie rezerwację. Moja propozycja jest następująca. Spotkajmy się i wszystko wyjaśnię. Czy to coś poważnego?
- Niestety tak. Jest operowana w tym momencie. Dobrze. Zgadzam się na takie rozwiązanie.
Chwilę później rozłączyli się. Kobieta natychmiast zapadła w milczenie. W głowie snuły się jej różne scenariusze. Czego młoda dziewczyna szukał, że musiała szukać pomocy u detektywa. Czyżby kontaktu z jej pierwsza miłością? Tak to musiało być to. Od rocznicy tego zajścia była wyraźnie inna. Coś ją gnębiło. Tylko, dlaczego nie zwróciła się z tym do niej? Przecież zawsze miały dobry kontakt. Mogły na siebie liczyć w każdej sytuacji. Nawet tej najgłupszej. Pomogłaby jej. Przekonała, że nie powinna rozpamiętywać tamtego zajścia. Tylu chłopców zasługuje na jej uczucie, a Baśka wybrała akurat drania. Przez to nie potrafi zacząć żyć, jak prawdziwa nastolatka, kobieta prawie dorosła.
- Jesteś tam? – usłyszała nagle.
- Jestem – powiedziała, spoglądając na Maksa. Widać było zmęczenie rysujące się na jego twarzy. Mimo to siedział z nią i wspierał swoja obecnością. – Maks, jedź do domu odpocząć.
- Żartujesz? Mam cię zostawić w takim momencie? Nic mi nie będzie. Kto dzwonił?
- Kochany jesteś – rzekła, opierając głowę na jego ramieniu. Chwile później podniosła ją i kontynuowała. – To był detektyw, który niedawno u nas nocował. Baśka podobno wynajęła go. Szuka kogoś. Ja… Chyba wiem, kogo.
- Ciekawe.
- Tak. To musi być ten chłopak, który rok temu ją skrzywdził. Wiesz założył się o nią z kolegą.
- Nie wydaje mi się. Mogę być przy tej rozmowie?
- Jak to? Wiesz coś, o czym ja nie wiem?
Nie zdążył odpowiedzieć. Drzwi sali operacyjnej otworzyły się. Pielęgniarki prowadziły łóżko na którym leżała nieruchomo młoda Sadowska. Wszyscy obec