Primodium

Autor: Pelagius
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

zli na stypę do pobliskiej knajpy i rzadko kiedy wychodzili trzeźwi. Zawsze jednak w dobrych humorach. W końcu teraz jeszcze tylko sprawa w sądzie i cały majątek zmarłego będzie ich...
 Na myśl o tym wszystkim stróż splunął z niesmakiem. Rozejrzał się czy na cmentarzu pusto i zamknął bramę. Miał nadzieję, że schowana wcześniej butelka taniej wódki dobrze się schłodziła pod płytą jednego z jego ulubionych grobów. Grabarz miał przyjść za godzinką, żeby potowarzyszyć przy flaszce, a może jeszcze jaki żywy znajomy zawita. Przynajmniej noc się nie będzie dłużyła.
 Kłódka cichą stęknęła zamykana. Stróż odwrócił się i zamarł z przerażenia. Naprzeciwko niego stał mężczyzna. Ten sam, którego przed śmiercią widział ksiądz Jan, aczkolwiek zaskoczony strażnik nijak nie mógł tego wiedzieć. Mężczyzna patrzył swymi stalowo błękitnymi oczyma. Lodowaty wzrok zatrzymał na kluczach.
- Dzisiaj ja popilnuję cmentarza w nocy. – głos obcego sprawił, że resztka włosów stanęła strażnikowi dęba – I zapomnij o piciu z grabarzem. Nie zjawi się, ani on, ani nikt inny. A ty czym prędzej uciekaj do siebie.
 Nie trzeba było dwa razy powtarzać. Klucze wprawdzie tylko brzdęknęły upadając na ziemię, za to staruszek z szybkością o którą się nie podejrzewał znalazł się u siebie i zaryglował porządnie drzwi. Choć od lat tego nie robił, modlił się żarliwie do Boga o pomoc.
 Tymczasem nieznajomy podniósł klucze z ziemi, wziął szpadel, który grabarz zwykle zostawiał oparty o domek strażnika i rozkopał świeży grób. Na drewnianym krzyżu był napis mówiący, że tu spoczywa na wieki ksiądz Jan.
 Gdy słońce wstało, bramy były otwarte. Strażnik znalazł swoje klucze na wycieraczce pod drzwiami. Znalazł też dziwną monetę. Jak stwierdził jego przyjaciel numizmatyk, był to starożytny obol...

+


 Smród był niemiłosierny. Po ścianach pełzały wykwintne ślady zepsucia. Zgnilizna trawiła powoli tkanki nieszczęśnika. Kamienny katafalk widział już wprawdzie nie tak zepsute zwłoki, jednakże tym razem to było coś o wiele gorszego.
 Paskudnie wykrzywione wargi porażały niemym krzykiem. Widać było jednak, że najmniejsze dotknięcie i umilkną one na wieki, odpadłszy od reszty ciała.
 Człowiek w ciemnym kącie poprawił czarne rękawiczki. Przejrzał się w ćwiekach połyskujących srebrem. Powoli wyszedł z cienia, by ukazać swą niemalże trupią twarz. Blada skóra dziwnie kontrastowała z czernią stroju i blado skrzącymi się oczyma.
 Doktor splunął z obrzydzeniem. Celował w szczura, ten jednak zniknął gdzieś po ścianą. Kolejne zwłoki, kolejna sekcja... powoli doktorkowi zaczynało się to wszystko brzydnąć.
 Wypuszczając papierosowy dym z płuc, zaczął przyglądać się swoim narzędziom. Wybrał w miarę ostry skalpel i przystąpił do krojenia delikwenta.
- Czego dzisiaj szukamy? – zapytał osobnika w kapeluszu, który niemało mu płacił za odwalanie tej mało przyjemnej roboty – Może tym razem jakieś świeże organy dla odmiany? Miałbym chociaż co sprzedać na czarnym rynku, bo z tych ostatnich pacjentów to w całości były może tylko zęby...
- Szukamy Oka.
- We flakach? Przecież ten pacjent nie ma oczu już ładny kawał czasu... nie wiem doprawdy co chcesz przez to osiągnąć...
- Po prostu szukaj.
Głos mężczyzny w kapeluszu zawsze wydawał się doktorkowi jakiś taki niepokojący. Odczuwał dreszcze jak patrzył w te martwe oczy. Bał się też odwrócić całkiem plecami, jakoś nie mógł pozbyć się przeczucia, że jak się raz zapomni, to następnym razem będzie się odwracał tyłem diabłu w piekle.
Wzruszył więc tylko ramionami i począł z namaszczeniem przeszukiwać wnętrzności nieboraka na kamiennym katafalku. Oko... w sumie jego chlebodawca w kapeluszu nigdy nie wydawał mu się do końca normalny. Zjawił się jakby nigdy nic i oświadczył, że zapłaci za kilka sekcji zwłok, które już nieco leżały w ziemi. Doktorek wyśmiał go, jednak zmienił szybko zdanie po zobaczeniu zaliczki.
Klient nawet mu się nie prze

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Pelagius
Użytkownik - Pelagius

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2011-10-30 20:45:39