Polityka - #3 Polityka Ukrycia
Ludzie również są inni. To inna, wyspiarska kultura. Można mieć wrażenie, że wszyscy w pobliżu się znają. Mieszkańcy są przyjaźni i otwarci, nie myślą o przybyszach stereotypowo. Lubią późno zaczynać zabawę, którą kończą jeszcze później – zazwyczaj jest już wtedy jasno, a poimprezowe gastro ogarnia się równocześnie z ludźmi kupującymi świeże pieczywo na śniadanie. No i mają kompletnie wyjebane na rachunki za prąd. To będzie pierwszy rynek, który przejmą samochody Tesli.
Po pracy wróciłem do mieszkania, które wynajmowałem z trzema innymi pracownikami portu. Udało mi się już trochę pieniędzy odłożyć, tym bardziej, że poza portem dorabiałem różnymi małymi zleceniami: pomoc w porządkowaniu ogrodu, rozbiórki, remont, nawet nauka angielskiego się raz trafiła. Opłaty? Heh, za prąd? Z jedzeniem też sobie radziłem; warto zdrowo się odżywiać. Na przykład rybami, których w porcie pod dostatkiem. Planowałem wynająć jakąś kawalerkę w Reykiawiku, zabalować w tym wesołym państewku jeszcze rok, a później zastanowić się co dalej i zmienić miejsce pobytu. Na bardziej słoneczne, preferencyjnie.
Taki chuj. Nici z planów.
Prysznic, obiad, laptop. Jak zwykle w poniedziałki sprawdzałem newsy z Anglii oraz okolic Colchester. Odkąd zacząłem pracować na tym smutnym wypizdowiu zdecydowałem, że codzienne marnowanie czasu na przeglądaniu dupereli jest bezsensowne. Robiłem to co tydzień.
Jak się okazało minionej soboty wystosowano odpowiednik listu gończego z moim zdjęciem. Uznano mnie za zbiega podejrzanego o zastrzelenie dwóch mężczyzn. Od dwóch miesięcy nie ma ze mną kontaktu. Pojawił się także świadek przeciwko mnie…
Przecież mogłem się tego spodziewać. – pomyślałem zaciskając zęby. Spodziewałem się tego. Czy to oznacza, że jestem też poszukiwany na terenie Unii? Chyba nie powinienem zbyt długo przebywać na Islandii. Jestem udupiony na wyspie.
Zrobiłem łyk kawy i wyjrzałem przez okno na ulicę portowego miasteczka. Musiałem wyluzować i dokładnie przemyśleć swoją sytuację. Nie zajęło mi to długo. Z nieba z wolna zlatywały zimne płatki śniegu. Równie zimnym wzrokiem spojrzałem na swoje odbicie w brudnej szybie.
- Wiem, że mnie szukają i że jestem wrabiany. Tylko ja wiem, gdzie się aktualnie znajduję. A to oznacza, że ciągle jestem krok do przodu, czyli tak, jak powinno być.