Pokój Yvonne
Jestem w pokoju Yvonne. Mokra, zmęczona,
niewyspana. Czuję jeszcze zapach deszczu we włosach, czuję chłód na
twarzy, na dłoniach, ustach.
Jesień pachnie ziemią czarną i wilgotną, pachnie minionym dniem, wspomnieniem, żółtym kolorem. Pachnie i smakuje deszczem.
Jesień – moja pora roku.
Pokój Yvonne ma swój klimat. Bywam w różnych miejscach, ale nie każde
tak ciekawi i tak urzeka, jak ten mały schludny pokoik. Nie każde
wprowadza mnie w tak dobry nastrój i wyzwala we mnie tyle pozytywnej
energii. Dlatego raz na jakiś czas musze tu zajrzeć, choćby po to, aby
wypić filiżankę gorącej herbaty.
Siadam na kremowej kapie drewnianego łóżka, podciągam kolana i czekam.
Znam to miejsce dobrze, a jednak zawsze kiedy tu przychodzę rozglądam
się z nowym zdziwieniem. Interesuje mnie każdy element skrupulatnie
dobrany do całości. Tu nie ma niczego w nadmiarze i niczego nie
brakuje. Wszystko do siebie pasuje, tworzy harmonijną wdzięczną całość.
Myślę, że to ona tym przedmiotom, drobiazgom a nawet kolorom nadaje
nowy sens. Stwarza niepowtarzalny klimat dzięki starannie dobranym
elementom. I ona zaprasza mnie do swojego domu dzieląc się tym co ma -
przeszłością, historią zamkniętą w starej kamienicy, historią
milczenia, mchu na kamieniu, chodnika z betonu…
Poznaję świat widziany jej oczyma, poznaję z jej ust, czytam z jej
fotografii. Ona daje mi ją niczym skarb - na przechowanie, ocalenie
tylko we mnie, tylko w moich dłoniach, moich wspomnieniach…
A ja zostawię tę wiedzę w niepisanym podręczniku historii, z której nikt mnie już nigdy nie odpyta.
Yvonne wnosi herbatę z cytryną, taką jaką lubię i stawia na ciemnym
stoliczku. Na tym stoliku, który zna wszystkie myśli i sekrety domu.
Przy nim herbata nabiera innego smaku, chociaż piję taką samą niemal
codziennie. Tu smakuje inaczej. To jest nasza herbata. Herbata dnia.
Herbata z cytryną, której aromat przyjemnie roznosi się po pokoju.
Mam 25 lat, tkwi we mnie sentyment do historii, do starych przedmiotów,
jesieni, fotografii…To chyba ona nauczyła mnie tego smakowania
pożółkłych wierszy, zaglądania w najciemniejsze zakątki historii,
czytania z dłoni, oczu, twarzy…
Nauczyła mnie inaczej patrzeć na przedmioty, a to jest wiedza, która pozwala ci widzieć więcej.
W pokoju robi się ciepło. Gorąca herbata uspakaja, wycisza, a mocne
światło rozświetla pokój, który robi się jeszcze przytulniejszy. Jest
biało – tak mogę powiedzieć – to chyba stojąca w kąciku ażurowa lampka
i ta kanapa tak rozjaśniają spokojne wnętrze. Miękka, wzorzysta tkanina
komponująca z wymagającym mocnym drewnem mebli.
Wypijamy herbatę i po chwili tracimy rachubę czasu. Nie zauważam jak
mijają godziny, ale tez nigdzie się nie śpieszę. Przychodzę tu tylko
wtedy, gdy chcę odpocząć, gdy nic mnie nie goni, gdy wiem, ze nigdzie
się nie spóźnię.
Yvonne mówi mocnym pewnym głosem. Mówi barwnie, ciekawie, czasem
gestykuluje. Rozmowa tańczy po pokoju, śmiech wdziera się za firankę,
niesie ciemnym wieczorem do gór, do lasów…tak kiedyś powiedziała...
Opowieść trwa. Na przemian. Dopełniamy myśli, uzupełniamy powiedziane,
cytujemy tych, których kochamy. Znamy się dobrze, tak, jak warto się
poznawać - niepowierzchownie, niepozornie.
Yvonne czyta moje wiersze. Nie lubię gdy ktoś czyta na głos, może
dlatego, że tam, wśród tych tekstów są i moje marzenia i moje uczucia.
Chociaż ja zawsze powtarzam, ze tam mnie nie ma…
Czasami jestem pobieżna, ironiczna, niespełniona, smutna…
Czasami jesienna, senna, nieobecna…
A ona dziwi się skąd we mnie tyle jesieni…
Wypijam kolejną szklankę herbaty i słucham… Yvonne chętnie
opowiada o sobie, czasami żartuje tak, że jestem ubawiona do łez, a
czasami... Czasami jest zamyślona, zostawia mnie samą, częstuje
milczeniem, ciszą mówi to, czego nie zrozumiałabym, gdyby powiedziała...
Czas mija powoli, układają się zdarzenia, słowa, wspomnienia…
Wycisza dzień, nastaje wieczór – ciepły, przyjazny o zapachu deszczu i drzew.
Jesień za oknem, jesień we włosach, w wierszach, w herbacie, wspomnieniach, gestach, ukłonach…
Jesień.
Jesień nawet we śnie.
Zasypiam w pokoju rozświetlonym jasnym pomarańczem. To mój ulubiony kolor.
W pokoju, który też ma swoją historię i zna wszystkie moje wiersze, moje marzenia i mój sen.
Jutro kolejny dzień.