Początek nowego. Część druga.
Mężczyzna z baru,jak się okazało, nie szukał przelotnego romansu. Nie tylko seksu. Szukał stałego związku. Z seksem oczywiście.Alan był wspaniały. Catelyn nie miała co do tego wątpliwości. Żadnych. Pomógł mu co prawda w tym motor, gdyż dodawał mu niewyobrażalnego uroku. Z każdym spotkaniem czuła się coraz bardziej przynależna. Chciała być jego . Chciała by on był wyłącznie jej.
Wczoraj w nocy zabrał ją na dziesięciopiętrowy wieżowiec. Cudowny widok. Księżyc i gwiazdy lśniły tak bardzo, iż mogła bez wyostrzenia wzroku patrzeć na twarz Alana. Jego urokliwa, czarna broda tak ją pociągała, iż nie mogła oderwać oczu. I od tych dużych, czarnych ślepi. Nie spodziewała się, iż facet takiej urody może być jednocześnie tak bardzo inteligentny, jak romantyczny i czuły. Kolejne spotkania były jedną, wielką niespodzianką. Jakże przyjemną.
Dziś czuła, że będzie naprawdę wyjątkowo. Nie przyjeżdżał po nią motorem, lecz autem. Mogła swobodnie ubrać więc sukienkę, zresztą swoją ulubioną, którą trzymała na specjalne okazje. Jak nigdy, przeczucie było bardzo silne.
***
Nie myliła się. Rano otwarła oczy, a on obok jeszcze spał. Wczoraj przedstawił ją rodzicom. Jako swoją dziewczynę. Co prawda była wystraszona i zła na niego, że ją nie uprzedził o swoich zamiarach, ale udało jej się wypaść dobrze. Bynajmniej na to liczyła. W końcu miała pewność, że należą już wyłącznie do siebie. A teraz ? Teraz słońce świeci jej prosto w twarz , a ona nie może się nawet ruszyć, gdyż Alan wtulił się w nią , jak małe dziecko.Tak bardzo była szczęśliwa. Gładziła go lekko po torsie koniuszkami palców. Nie chciała, żeby się obudził. Mogla " bezkarnie" wpatrywać się w niego, bez końca. Uśmiechnęła się do siebie, gdyż widziała jak Alan udaje tylko , iż śpi. Nie otwierając oczy pogładził ją dłonią po policzku...Pocałował delikatnie w usta...
- Kocham cię - powiedział ściszonym głosem. Nie spodziewała się tego. Spokojnie jednak mogla odpowiedzieć tym samym. Z pewnością była w siódmym niebie. Może nawet i wyżej...