Początek końca
Na końcu zawsze wracamy do początku. Więc dlaczego nie zacząć by od końca?
Długo myślałem jak mogę stworzyć coś z niczego. Talent, który został mi przypisany pięć lat temu przez jednego z wydawców z nic nie znaczącego wydawnictwa jest tylko mrzonką. W chwili w której stajemy przed prawdziwym wyzwaniem jesteśmy goli i bosi. Nie mamy nic tylko pióro, kartkę papieru i kalendarz, który tylko na nas krzyczy.
Szybciej! Jeszcze tylko dwa tygodnie.
Wstawaj leniu jeszcze trzynaście dni i dwadzieścia trzy godziny. Później się wyśpisz!
Zazwyczaj to PÓŹNIEJ oznacza tylko tyle, że znajdziesz tysiące innych powodów dla których nie wypoczniesz. A to dzieciak nie daje ci spać, to sąsiedzi za głośno dyskutują o niezapłaconych rachunkach.
Mi na szczęście dziecko nie grozi. Za to mam ciekawszy termin. Spłata kolejnej zaległej raty kredytu hipotecznego. Możecie sobie wyobrazić jakiego człowiek dostaje kopa, gdy okazuje się, że od trzech miesięcy wydawca nie przelał na twoje konto złamanego grosza, więc nie płaciłeś rat.
Było środowe popołudnie. Siedziałem w mieszkaniu zastanawiając się nad idealnym tematem mojej nowej powieści.
Kiedy tak siedzisz do głowy wpadają ci do głowy różne głupie, albo bardzo głupie pomysły. Myk polega na tym żeby te głupie zmienić na pokręcone i robić to co się kocha- przelać je na papier, reszta przyjdzie sama.
Łatwo mówić trudniej zrobić.
Sławę zyskałem dzięki książce pod tytułem: "Drugie ja". Może nie tyle sławę co uznanie wspomnianego wyżej wydawcy. Było to moje pięć minut, mój los na loterii który wygrałem dokładnie pięć lat temu. Pamiętam bo były to moje dwudzieste piąte urodziny.
Do licha kogo znów niesie. -Pomyślałem podnosząc po raz setny tego dnia telefon. A na pewno piąty. Wszystkiego najlepszego, sto lat, i takie tam bzdury.
Oczywiście jak na dobrze wychowaną osobę przystało, uśmiechałem się i grzecznie dziękowałem. Krótka wymiana poglądów i mój wyuczony tekst: -Muszę uciekać do gości.
Na szczęście wierzyli, że ktoś taki jak przyjaciele, jeszcze istnieje w moim życiu.
Nie lubiłem czczego gadania szczególnie z kimś kto dzwoni raz do roku i to tylko dlatego, że musi.
-Nie musisz, zwalniam cię z tego przykrego obowiązku.
Na szczęście ostatni telefon był tym o którym marzyłem od wielu lat.
-Moje gratulacje, pańska książka już w pierwszych dwóch dniach od wydania sprzedała się w dziesięciu tysiącach egzemplarzy i jej sukces sprawił, że dostaliśmy propozycję wydania w innych krajach. Chciałbym umówić się na spotkanie żeby to przedyskutować.
Moją pierwszą reakcją było: -Ha ha, bardzo śmieszne, wesoły urodzinowy żart.
Mimo tłumaczeń i zapewnień ze strony asystentki wydawcy, dopiero stan mojego konta pozwolił mi rozważyć jej prawdę mówność.
Na reszcie! Po tylu latach pisania ktoś mnie w końcu zauważył. Teraz będę pisał dniami i nocami…
I tak dalej i tak dalej.
Tego wieczora oczywiście jak co roku spędziłem urodziny w restauracji z ludźmi którzy byli ze mną jeszcze przed ty zanim zrozumiałem, że lubię pisać, bo choć mieli gorsze i lepsze dni zawsze byli przy mnie.
Wciąż są i za to jestem im wdzięczny. Bo człowiek może mieć setki znajomych, ale przyjaciół tylko kilkoro.