Para rękawiczek część 2 - 2 lipca c.d.
Iwona przespała całe popłudnie. Obudziła się dopiero przed dwudziestą drugą. I znowu obudziła się głodna. Jak wrócili, nie chciało jej się czekać, aż ktoś łaskawie zabierze się do gotowania obiadu. Położyła się od razu spać.
Postanowiła wziąć teraz kąpiel. Należała jej się po takim i na dodatek długim dniu. Kolację zje później.
Nalała ciepłej wody do wanny, używając dużo płynu do kąpieli. Rozebrała się i weszła zanurzając głowę w pianie.
„Jak cudownie” uśmiechnęła się błogo do siebie. „Cieplusieńka woda, pełno piany, cisza, spokój, nikt nie krzyczy, nie marudzi, zero stresu, ah...”
Wyprostowała prawą nogę unosząc ją do góry i po chwili opuściła, pluskając wodą. Nareszcie może cieszyć się chwilą. Sama, bez niczyjego towarzystwa i bez tych iluśtam par oczu na nią patrzących.
-Hm...- mruknęła z zadowoleniem.
-Iwona?
Szybko się wyprostowała. „Co znowu?”
-Iwona, gdzie jesteś?
„A było tak pięknie...”
-Iwona!
„Odwal się”
Zanurzyła się ponownie w wodzie, włącznie z głową.
-Iwona, jesteś tam?
„Nie ma mnie. Idź sobie”.
-Iwona, żyjesz? Odezwij się!
„A tylko spróbuj otworzyć te drzwi, to cię zatłukę”.
-Iwona!
„jptlwtfgrmfhyh...”
-Iwona, jeżeli tam jesteś, to powiedz coś!
„Spadaj”
-Iwona, bo zaraz wyważę te drzwi!
„Nie musisz, geniuszu. Są otwarte, bo nie ma w nich nawet kluczyka, bo go zgubiłam”
-Raz, dwa...
Iwona wynurzyła się i zanim Eric powiedział „Trzy”, ryknęła na całe gardło:
-Tylko sprubój, to ci łeb urwę! Czy ja nie mogę mieć chwili świętego spokoju? Jak się wchodzi do czyjegoś pokoju, to się puka i czeka, aż cię ktoś wpuści! I drzwi nie będziesz mi niepotrzebnie rozwalał! A teraz wyjdź i się dzisiaj do mnie nie odzywaj!
-Wyspałaś się?- wyczuła delikatny śmiech w jego głosie.
Nie odpowiedziała.
-Chciałem pogadać, ale jak dzisiaj nie chcesz, to nie. Miło słyszeć cię znów w swoim żywiole.
Usłyszała kroki, a następnie lekki trzask zamykających się drzwi jej pokoju.
„Spadaj” pomyślała, wznosząc oczy do góry. Znowu zanurzyła się w wodzie po czubek głowy.