Pamiętniki zakochanych
Nie wiem, co krzyczeli.
Wyszłam z łazienki i zajadałam w kuchni stres.
– Niech mi pani opowie, co tam się wydarzyło? Trzeba natychmiast podjąć jakieś decyzje!
– Jaką mam podjąć decyzję, Swietłano? Muszę ją skontaktować z Maćkiem, bo nie da mi żyć.
Swietłana położyła mój telefon na stole.
– Proszę do niego zadzwonić i powiedzieć całą prawdę.
– Weźmie mnie za wariatkę.
– Niech pani zacznie od tego, że to pani była tą dziewczynką, która uratowała jej życie.
– Czytałaś jego książkę?
– Przejrzałam początek.
– Nie dzisiaj, muszę do tego dojrzeć. Idę na górę, chcę ją skończyć. Potem podejmę decyzję. Przepraszam was za to zamieszanie. Masz rację Swietłano, to nienormalne. Obiecuję, że przeczytam i zadzwonię do Maćka.
Zostało jeszcze sto stron. Czytałam powoli, chciałam zrozumieć tę sytuację.
– Co za historia. – Powiedziałam do siebie i zeszłam na dół, żeby opowiedzieć wszystko Swietce.
– Co za historia. – Swietłana nie była w stanie przez chwilę oddychać. – Boże, co teraz?