Osada Bogów
Taz nie mógł uwierzyć własnym oczom kiedy nieco rozchylił zasłaniające go gałęzie. Nie wiedział dokładnie co ma sądzić o niezwykłym miejscu, do którego w niejasny sposób udało mu się trafić, przypuszczał jednak, że może to być jedynie wytwór jego wyobraźni, która ożyła z powodu ogromnego zmęczenia jakie wcześniej go ogarnęło wprowadzając w świat snu. Na próbę uszczypnął się mocno w nadgarstek i syknął głośno odczuwając dokuczliwy ból. Najwyraźniej sny stały się niesamowicie realistyczne lub nie był to żaden sen. Niepewnie wystąpił z otaczających go krzaków by znaleźć się na wąskiej dróżce prowadzącej prosto w sam środek skupiska fantastycznych budowli, z których każda wyróżniała się od innych w indywidualny sposób, zupełnie tak jakby każdy budynek został zaprojektowany przez innego architekta. Zatrzymał się przy jednym z budynków gdy jego wzrok przyciągnęła nieprzeciętnych rozmiarów gąsienica, która nie zwracając na gapia najmniejszej uwagi powoli przesuwała się wzdłuż gzymsu. Uwagę jaką Taz poświęcił tej scenie niemal natychmiast rozproszyła dłoń, która z nikąd pojawiła się na jego ramieniu. Odwrócił się i z zaskoczeniem stwierdził, że nie tylko budynki odbiegały od przyjętych norm. Oto nie dalej niż dwa metry od niego stała wysoka kobieta, która tak jak i on wydawała się do głębi zaskoczona. Jej oczy były kolorowe, właściwie to tylko Taz sądził że są kolorowe, a tak naprawdę mieniły się różnymi kolorami w zależności od tego gdzie spoglądały. Długie rude włosy, w które zostały wplecione zwyczajne liście z drzew, opadały zadbanymi falami na jej ramiona zasłonięte lnianą tuniką sięgającą łydek. Właściwie kobieta wyglądała całkiem przyjaźnie i Taz poczuł że się rumieni kiedy tak na nią spogląda. Speszony odwrócił wzrok i wbił go w ziemię.
- Ja…ja przepraszam. Po prostu ta gąsienica…
Ale kobieta nie wyglądała już na zaskoczoną, zaśmiała się wesoło ukazując rząd równych białych zębów i wyciągnęła dłoń w kierunku Taza. Zmieszany chłopak ujął jej rękę i dał się pociągnąć kobiecie w kierunku najbliższej ławki, które ustawione były w niewielkich odległościach od siebie wzdłuż całej ścieżki. Nadal czując się nieco niepewnie usiadł na ławce i niemal nie zwrócił uwagi na wspinające się po niej pnącza jakiejś rośliny, którą widział po raz pierwszy w życiu. W każdym razie nie zwrócił by na nią uwagi gdyby ta nie zaczęła muskać jego dłoni kilkoma listkami. Poderwał się z szybkością godną spłoszonego zająca i wrzasnął krótko, po czym spojrzał na kobietę z przerażoną miną chcąc ją ostrzec przed dziwnym zjawiskiem. To co ujrzał gdy na nią spojrzał sprawiło, że nie był zdolny wykrztusić z gardła nawet jednego słowa. Wokół kobiety roślinność w szczególny sposób wykazywała swoją aktywność, u jej stóp wyrosły kolorowe grzyby, a drzewo stojące za ławką pochyliło swe gałęzie jakby chciało dotknąć jej włosów. Rejestrowanie i rozmyślanie nad tym co właśnie śledziły jego oczy z taką uwagą jak i zarówno niedowierzaniem, przerwał Tazowi melodyjny głos kobiety, która z tym samym rozbawieniem co wcześniej wpatrywała się w chłopaka.
- Nie obawiaj się mały przyjacielu. Z czasem przywykniesz do tego rodzaju niespodzianek. To tylko kwestia czasu. Zazwyczaj po roku każdy zdobywa na tyle podstaw by bezpiecznie poruszać się po całej krainie.
- Po roku?
Taz bezwiednie poruszył ustami powtarzając kilka razy te dwa słowa. W głowię miał chaos, znalazł się w jakimś miejscu gdzie wszystko było takie jakie z pewnością być nie powinno. Już całkowicie odrzucił myśl, że może to po prostu kawał któregoś z tych bogatych dzieciaków, które nigdy nie przepuściły by okazji żeby m