Opowieści z Przeklętej Doliny: Ucięta Mowa - część II
u. Faktycznie, woźnica czekał już przed bramą. Nikki siedziała już w środku powozu. Zamknął drzwi na trzy zamki. Sąsiedzi pewnie jeszcze spali ale niemiłosiernie skrzypiąca furtka z pewnością ich obudziła. Uśmiechnął się ironicznie i wsiadł do dorożki. Nikki spojrzała na niego z wyrzutem. - Nie śpieszyłeś się. Spojrzał w jej zielone jak toń wodna oczy. - Został nam kwadrans. - Zdążymy. Poczta jest koło biblioteki. Woźnica nie pytał o drogę.Chwycił cugle i popędził konie. Minęli kilkanaście domostw i jakieś ruiny - wyglądały jak pozostałości starego zamczyska. W zaledwie kilka minut powóz zatrzymał się przed pocztą. Gdy wysiedli i zapłacili woźnica jakby od niechcenia zauważył: - Krwawe i nieme chmury wiszą w powietrzu. - Popędził konie. - Dziwny ten woźnica. O czym on mówił? - Zapytała Nikki. - Nie wiem. "Nie mniej dziwny niż my." - Pomyślał gdy wchodzili na pocztę. Jak zwykle o tej porze byli jedynymi petentami. Poczta była mała i ponura. Paliły się jedynie trzy lampy. Energicznym krokiem zbliżył się do jedynego okienka. Za szybą pojawił się starszy człowiek. Ponoć znał wszystkich w miasteczku. Nie było w tym nic dziwnego, bo miasteczko było niewielkie. - Dzień dobry Panu. Witam Panienkę. - Rzekł cicho gdy się zbliżyli. - Chciałby Pan nadac list? - Wręcz przeciwnie Simon, chciałbym odebrać przesyłkę. Mężczyzna otworzył usta ze ździwienia ale zaraz potym jego twarz stała się blada i pot wystąpił mu na czoło. Wszyscy wiedzieli, że Simon jest bardzo sumienny i bał się popełnić jakikolwiek błąd - był już starym człowiekiem i nie miał żadnej rodziny, praca na poczcie była wszystkim co miał i nie chciał jej stracić. - Co się stało? Źle się Pan czuje? - Zapytała Nikki. Jej słodki głos mógłby złamać niejedno serce. Oczy napłynęły jej troską. - Nie, nie Panienko. Schylił się pod ladę i wyjął stary, gruby zeszyt. Szybko przerzucił kilka kartek. Palce, odszukał odpowiednie nazwisko i przeczytał: - Było kilka paczek dla Pana wszystkie zostały wysłane na Pański adres do Przeklętej Doliny. Listonosz wczoraj zawiózł je na miejsce. Nie dotarły? - Ale przecież ja tam nie mieszkam. W odpowiedzi Simon pokazał zeszyt. Dużymi literami widniało "John Mothman - Przeklęta Dolina". Nie dowierzał własnym oczom. - Została tylko jedna przesyłka dla Pana ale nie ma na niej adresu ani nazwiska nadawcy. Nagle zegar nad okienkiem wybił godzinę 05.30. Nikki drgnęła. - John i co teraz? - Idź do biblioteki. Zaraz przyjdę. Pocałowała go w policzek i wybiegła z poczty. - Niech Pan pokażę te paczkę. Simon wyjął ją spod lady. Gdy Tylko John na nią spojrzał oczy natychmiast nabiegły mu krwią. Zaadresowana była na "J.M.". Litery napisała ta sama ręka co list, który znalazł dzień wcześniej w skrzynce. Rozerwał paczkę i jego oczom ukazała się przepięknie złocona na brzegach książka. Jej tytuł brzmiał: Mary Mothman - Autobiografia". Bez słowa wybiegł z poczty. Nawet nie podziękował Simonowi ani nie pokwitował przesyłki. C.D.N. Konrad Staszewski