OKRUCHY PAMIĘCI ( II )
Na owym Rynku , co tydzień – we wtorki i czwartki chyba – odbywały się targi, a raz w miesiącu – jarmarki. Zjeżdżali się na nie okoliczni chłopi, kupcy, rzemieślnicy. Rozstawiano stragany lub handlowano prosto z wozów. Miasteczko ożywało. Później targi i jarmarki przeniesiono poza miasto, a na Rynku założono skwer. Wokół niego stały przeważnie kamieniczki i dość okazałe domy drewniane. Stoją one do dziś. Zmieniały się sklepy i ich właściciele. Stopniowo znikała własność prywatna , a – państwowe- tandetą głosiły „chwałę” Ludowej. Odeszli w przeszłość moi znajomi. Już niewielu z tych, których znałam, żyje i mieszka w Chorzelach. Większość naszych sąsiadów miała gospodarstwa rolne. Krowy, konie na ulicy - nikogo nie dziwiły. I zapach mleka po przejściu wieczornym krów!
Na wzgórku, nad rzeką, ogrodzony parkanem, wznosił się kościół parafialny pod wezwaniem św. Mikołaja. Trzynawowy. Nawę główną od bocznych oddzielają rzędy arkadowych kolumn o kwadratowych podstawach. Drewniany pierwotnie ołtarz główny został przebudowany na coś w rodzaju bramy triumfalnej. Na bocznych ścianach namalowano pochód polskich świętych. Nie są to malowidła najwyższej rangi. Od chwili ich powstania raził mnie pomysł namalowania na plafonie monstrancji ustawionej na posadzce i nieproporcjonalność figur świętych.
Z kościołem wiążą się moje wzruszenia pierwszokomunijne, bierzmowanie, ślub siostry i pogrzeby rodziców. Nigdzie, ani wcześniej ani później, nie uczestniczyłam w tak pięknie śpiewanych mszach świętych, jak właśnie w Chorzelach. Każdej części mszy towarzyszyła odpowiednia śpiewana modlitwa. Na rozpoczęcie śpiewano:
„ U stóp ołtarza grono dzieci klęka,
aby wysłuchać Najświętszej Ofiary ,
w której Chrystusa odnowi się męka,
z której najdroższe spłyną na nas dary”
A na „Gloria”:-„Gloryja, gloryja – niechaj brzmi jak dzwon...”- i dalej ...- nic nie pamiętam. A szkoda! Organista miał wspaniały głos i świetnie prowadził chór.
Z kościołem związana była tradycja czuwania przy Grobie Chrystusa. Wartę pełnili strażacy w odświętnych strojach i harcerze tak długo, dopóki komuna nie zabroniła. Później młodzież pełniła wartę – po cywilnemu. Strażacy - nie podporządkowali się . Byli przecież strażą - tylko - ochotniczą.
Pasterki. Noc . Mróz. Śnieg skrzypi pod butami i błyszczy milionami diamentowych gwiazd w świetle latarni .Roziskrzone gwiazdami granatowe niebo. .Bajkowa zaiste sceneria. Zwisające z dachów sople i nawisy śniegu. Biały, czysty, świeży pokrywał wszystko, otulał pieszczotliwie do snu. Bicie dzwonów niosło się daleko. Stojący na wzgórku kościół, z charakterystyczną wieżą, wynurzał się z mroku światłami okien i otwieranych, co chwi, drzwi.