OGRODNICZKA. Ząbek . od 18 lat.
Ogrodniczka Iwa po wyslanej informacji do Kniazia nr 2 czekała na jego reakcje. Ale nie spodziewała sie iż ów Kandydat zadzwoni. Odezwał sie mobil , aż zdrętwiała a jej nogi jeszcze bardziej sie ugięły w kolanach choć po chipsowym weekendzie cierpliwie dochodziły do siebie.
Odebrała : - no cześc Kniaziu - powiedziała szybko wyreżyserowanym głosem w tonie lamentacji i potwornej choroby.
- Witaj. Jak miło cię usłyszeć .Bardzo się cieszę ,że dobrze się czujesz. Bardzo się martwiłem o Ciebie.Zamilkłaś.
- oj tam. wiesz kręgosłup mi padł i ledwie chodziłam. ( co było oczywiście prawdą , jej chodzenie ograniczało sie do komnaty kąpielowej i z powrotem do alkowy - do dyszlowego Kniazia Seniora.) - odparła w tonie męczennicy wywołując u Kniazia nr 2 żałość i współczucie.
- biedactwo , a tak sie zamartwiałem. Czy mogę liczyć na kolejne spotkanie ?
Ogrodniczka właściwie nie wiedziała co powiedzieć . Była w pełnej symbiozie biologicznej z Seniorem a tu nagle jakichś cholerny Kniaź intelektualista .
- oczywiście jak tylko poczuje sie lepiej dam znać. - odparła.
- to będę czekał.
To czekaj Baranie pomyśłała choć z drugiej strony wydawał jej sie sympatyczny. Ale Ogrodniczka nie żyła sympatią a konkretami. Dyszel plus Rumak do tego potomek Gamoniusz i chipsy a także przykusa sukienka i wybitna kuchnia nie malże porównywalna do tutejszych mistrzów nożą i widelca Gesler i Over to były wyznaczniki stanowiące na tę chwilę wartośc fundamentalną.
No wreszcie się rozłaczył, obawiała się bowiem , że zablokuje linie dla Kniazia nr 3 który w tym czasie gnał swoim czarnym ksenonem do innej Ogrodniczki by zdarzyc na obiadowe dmuchanko i relaksik.
Była pełna radości i uniesienia .Postanowiła pobiec w poletka i cieszyć się tym ,iż jej Senior Kniaź tak slicznie ją wydupcył a do tego postawił chispy.Na tę okolicznośc nawet stworzyła pieśń
Oj jedyny jedyny Seniorze
Swego dyszla trzymałeś w komorze
A ja biedna czekałam na niego
By go poczuć wszedzie jak swego
i tu był refren
hola , hola , hi, hi , hi
W Ogrodniczce dyszel tkwi
Daje tyle Mi radości
Niech już wraca i zagości.
Skakała wśród pietruszynek, marcheweczek , podskakiwała.,a przy tej okazji planowała nowe przedsięwzięcie biznesowe. Hotel dla biednych któliczków.
Postanowiła wreszcie się tym zająć .Już w wyobraźni widziała boksy , mieszkanka dla bezdomnych istotek.
Widziała jak Panicz Senior razem z nią chodzą dokarmiają wyprowadzają na spacerki te sliczne stworzonka. Widziała obok wielką bazę , bazuleńkę która stoi niczym poteżny Market Biedronkowy tuż obok hoteliku.
Oj rany - pomyslała ile czeka mnie atrakcji i radości.
Nagle jej nóżki zadrżały, była osłabiona . nie wiedziała bowiem ,że na samych chipsach i transferze płynów ustrojowych w głebiny jej otworków Ogrodniczki Iwy nie żyją.
Padła nagle jak długa. prosto na kapuścinkę którą akurat przeskoczyć chciała. Jej ciało rozłożyło się jak klocki domino a twarz uderzyła w głowicę kapustki prosto swoją zębiną.
Wstała z ledwością , otrzepała się i jezykiem sprawdziła stan kościa zębowego. Nastąpił wstrząś. jeden z zabków nie był w całości. Połowy brakowało. Połowa znikła , nie istniała.
O jesu, so ja teras srobię. Moj Bose,. Ale se sałatwiłam. Jak Kniaz mnie taką sobacy to sostawi.jak ja teras cipsy bede jadła. O Jesu Jesu mój O jesu.
Zaczęła biec okrakiem do domku pod lasem. Z oczu płynął strumień łeż jak rzeka.
Jej ruchy były utrudnione .Czuła cały czas nadwyrężenie otworku krokowego. Ale dawała radę.
Problem był tym większy iź Senior miał do dyspozycji dwie sesje mobilne dziennie , a w takim stanie gębowym Ogrodniczka Iwa nie była satysfakcjonująco zrozumiała.
Zresztą Ogrodniczka iwa doskonale wiedz