Love in the saddle 23
Rozdział 23 Jestem szczęśliwy, bo....
" Jest tylko jedna droga do szczęścia - przestać się martwić rzeczami,na które nie masz wpływu. "- NN.
Camilla Whiteman
Mój człowiek właśnie mi doniósł, że ta suka żyje.- Kurwa!!!- Powinni ją wtedy zabić, nawet przy świadkach. Idioci nie zrobili tego.
Teraz sama będę musiała ją załatwić. Opłaciło się czekać dwa miesiące, choć wcześniej podejrzewalam, że ona wcześniej zdechnie, zdzira.
Siedziałam na balkonie i paliłam kolejnego skreta. Czułam się blogo. Malcolm wszedł do klubu, bo miał popołudniową zmianę, ale zanim wyszedł to porządnie mnie zerżnął. Uwielbiam go, gdy jest taki w stosunku do mnie. Kocham go i chcę spędzić z nim resztę życia. To jest facet dla mnie.
Wzięłam swojego smartphone'a i wysłałam do niego sprośnego sms'a.
" Kotku, będę dziś dla ciebie, bardzo, ale to bardzo niegrzeczna, mrau!!! Pragnę Cię, cholernie i mam nadzieję, że powtórzymy tą dziką akcje z rana. Było bosko 😈😈😈"
Gdy jeszcze raz ją przeczytałam, aż zrobiłam się bardzo wilgotna w środku.
Jęknęłam zmysłowo.
Wysłałam ją.
Nie musiałam długo czekać na odpowiedź od mojego kochanka.
" Oh, ty moja dzika tygrysico 😍😍😍 Z brutalną przyjemnością się dziś z tobą będę kochał. Nawet do świtu. Akurat mam trzy dni wolnego. Do zobaczenia wieczorem 😘"
Tak! !!!
Teraz jednak muszę się skupić na tym, bym się mogła dostać do szpitala, gdzie ta suka leży. Muszę się jej pozbyć na dobre. Bym mogła spać spokojnie, a dusza mega brata nie ciążyła na barkach.
Wybrałam numer telefonu mojego człowieka, który pilnował tej suki, jako sprzątacz .
Odebrał po drugim sygnale.
- Tak, szefowo -przywitał się. - Melduję, że jej sala jest pilnowana całą dobę przez dwóch garniaków.
No to dupa.
Choć miałam nadzieję, że mój człowiek coś wymyślił dla mnie.
-Niech się szefowa nie denerwuje się. Mam plan. Mogła by szefowa przyjechać jutro w porze obiadu.
-Tak -odparlam.
-Będę czekać.
Rozłączyłam się. Wypaliłam do końca skręta i uśmiechnęłam się do siebie z satysfakcją. Tak mój plan zemsty znów się ziści. Trzeba będzie teraz poczekać cierpliwie.
Poszłam wziąść prysznic, bardzo przyjemny,rzecz jasna.
Po godzinie spędzonej pod prysznicem, która była cudna.
James
W czwartek pół godziny przed końcem pracy, segregowałem dokumenty nowych pacjentów, gdy do mojego gabinetu wkroczył Bernard i oznajmił mi, że dzwonili ze szpitala. Przekazał mi bardzo dobrą nowinę, iż Ines się wybudziła.
Nie mogłem uwierzyć w jego słowa. Mój Aniołek obudził się.
Spojrzałem na niego nadal nie dowierzając w jego słowa, ale czułem w głębi serca, że to prawda, nie miałem wątpliwości, by mu nie wierzyć.
Po chwili byłem już w jaguarze i kazałem Maksowi zawieść się do szpitala w którym leżała Ines. Zapytałem go jeszcze czy moja niespodzianka się udała, a on skinął głową. Oznajmił mi, że ma torbę z czystymi rzeczami dla Ines. Specjalnie po nie pojechał do Equus Ranch. -Zaskoczył mnie tym bardzo pozytywnie. Muszę przyznać, że w takich sprawach jest on niezastąpiony. Był najlepszy. Zawsze mogłem na niego liczyć i jego ludzi. Maks za nim ruszył z przed budynku kliniki, spostrzegł moje rozikszone spojrzenie we wstecznym lusterku i uśmiechnął się. Odwzajemniłem się.
Po piętnastu minutach, byliśmy na miejscu. Za nim odjechał, powiedziałem mu, że do niego zadzwonię, by po mnie przyjechał. Wszedłem do izby przyjęć, a następnie skierowałem się do wind. Wsiadłem do jednej z nich i wyjechałem na piętro na którym leżał mój Aniołek. Kiedy wszedłem do jej sali , uśmiechnąłem się na widok pięknych bukietów czerwonych róż i zauważyłem ,że jej nie ma. Napewno była na jakiś badaniach. Postanowiłem jednak, że zaczekam na nią. Po kilku minutach drzwi do sali się otworzyły. Nie musiałem się obrać, by być pewnym, że to ona. Ja to wiedziałem.
Obrociłem się dopiero w chwili, gdy pielęgniarka pojechała wózkiem do łóżka szpitalnego, a gdy zauważyłem, że Nessie sama chce się położyć, ale straciła równowagę. Znalazłem się przy niej w mgnieniu oka. Złapałem ją
za ramiona i delikatnie położyłem ją na posłanie, a siostra w tym czasie zniknęła za drzwiami. Położyłem się obok mojego Aniołka. Jak cudownie było trzymać w ramionach swoją kobietę, którą się kocha nad życie. Oh miałem ochotę skakać z radości. Jestem szczęśliwy, bo
Nessie się wybudziła. A teraz smacznie spała w mych objęciach.
Moje serce znów zaczęło bić dla niej i tylko dla niej.
Westchnąłem uradowany. Przytuliłem się do niej jeszcze bardziej, bo nie mogłem uwierzyć, że ona jest tutaj ze mną i żyje.
Po chwili sam przysnąłem. Po jakieś godzinie, może dwóch
obudziło mnie jakieś pstykanie.
Uchyliłem powieki i ujrzałem Jeremy'ego z telefonem komórkowym w dłoni, a na jego twarzy ujrzałem szeroki uśmiech.
-Jer zgłupiałeś do reszty. -syknąłem przez zaciśnięte zęby, by nie obudzić Ines.
Chłopak nadal się uśmiechał, ale na szczęście przestał robić zdjęcia.
-Jak tu wszedłeś, co -zapytałem go nadal szepcząc , ponieważ byłem szczerze zdziwiony jego widokiem. Ciekawe skąd wiedział gdzie mnie szukać, albo dowiedział się, że Nessie się wybudziła.
- Jeden z ludzi Blacka mnie wpuścił. -wyznał i podszedł do sofy i usiadł, położył obok siebie telefon. - Kilka minut temu, dałem znać Scottowi, że Nessie się wybudziła, a teraz śpi smacznie w objęciach swego misia pluszowego. -dodał i zachichotał.
No ładnie, on mnie nazwał Misiem Pluszowym.
Wyszczerzyłem się do niego.
-Przyjadą później. -zapytałem go z ciekawości, czy reszta ferajny się zjawi u Ines. Pewnie tak. Zapewne się cieszą, że ich kruszynka się obudziła i żyje.
-Tak, przyjadą jutro po południu. -oznajmił mi.
-To dobrze -odparłem.
Jeremy grzebał coś w telefonie, następnie mój telefon zaczął wibrowac. Aha pewnie mi przesłał zdjęcia.
-Ja lecę na miasto, do zobaczenia . -mruknął i wyszedł.
Odetchnąłem z ulgą.
Sięgnęłem po swój telefon i zacząłem przeglądać zdjęcia, które mi przesłał Jeremy.
Były cudne.
-Ptaszyno, co robisz -od telefonu odciągnął zaspany głos mojego Aniołka.
Usmiechnąłem się do niej i ucałowałem ją w czółko.
-Jeremy zrobił nam kilka fotek jak smacznie spaliśmy. -oznajmiłem ze śmiechem.
-Poważnie kochanie -zdziwiła się. Zadarła głowę by spojrzeć na ekran, ale nie udało się jej. -Pokaż. -Sięgnęła po mojego iPoda. Dałem go Nessie.
Chwilę przeglądała je. A na jej twarzy pojawił się psotny uśmiech.
-Są całkiem ładne, ciekawe jakby z nich zrobić kolaż. -oznajmiła i pocałowała mnie.
To jest myśl. Będę musiał się skontaktować z moim znajomym fotografem. Może zadzwonię do niego w ten weekend, jeśli tylko będzie miał on czas.
- Jak się czujesz, aniołku -zagadnąłem Ines.
-Teraz dobrze, ale przedtem, bo nie zaciekawie. -oznajmiła cicho.
Wyglądała na bardzo smutną i przygnębioną. Zapewne bardzo przeżywała to całe zajście pod pubem. Przytuliłem ją mocno.
Westchnęła słodko.
-Zostaniesz na noc. - zapytała mnie nie pewnie, chyba obawiała się, że jednak nie skorzystam z jej cudnej propozycji. -Proszę.-ponagliła mnie tym swoim słodkim głosem.
Spojrzałem na nią nie wzruszony, bo chciałem ją podtrzymać jeszcze chwilę w niepewności, ponieważ faktycznie chciałem z nią zostać tej nocy.
-Tak, zostanę. Będę czuwał nad tobą, aniołku. -odparłem i złączyłem nasze wargi w namiętnym pocałunku.
Mogliśmy to robić bez obaw, że ktoś nam przeszkodzi. Nawet nie chodziło mi o ludzi Blacka , którzy pilnowali Ines. Owszem było prawdopodobieństwo, że wejdzie lekarz, bądź pielęgniarka to wtedy musiałem się pilnować, ale tak po prawdzie się nacieszyć moją kobietą.
Już teraz mogłem sobie obiecać, że już nigdy więcej nie dam jej skrzywdzić nikomu, a tym bardziej ja bym jej nie skrzywdził. Nigdy. Będę ją chronił, aż do końca moich dni. Tak bardzo ją kochałem.
Przed kolacją doktor Parker przyszedł z wynikami, które okazały się bardzo dobrze. A wcześniejsze dolegliwości były spowodowane paniką.
Znów przytuliłem Nessie.
Podziękowałem lekarzowi, a chwilę później wszedł wysoki blondyn z dużym pudełkiem z logo F.Olimpic w rękach.
Postawił to na stoliku, który był na kółkach, więc można go będzie swobodnie przyciągnąć do łóżka szpitalnego. Chłopak wyszedł, a ja wstałem i przyciągnąłem stolik do miejsca, w którym leżała Ines.
-Cudownie pachnie, ależ jestem głodna. -mruknęła zadowolona i usiadła wygodniej,a ja otworzyłem pudełko i usiadłem w nogach łóżka.
-Na co masz ochotę -zagadnąłem uśmiechając się. - Jest sałatka grecka, z sosem winegre,albo makaron ze szpinakiem.
-Makaron -zdecydowała.
Uśmiechnąłem się i podałem jej to co chciała.
Zjedliśmy w milczeniu, ale od czasu do czasu, uśmiechaliśmy się do siebie. Ines jadła z ogromnym apetytem, a jej buzia nabierała koloru.
Po pół godzinie, byliśmy najedzieni, a Nessie wydawała się strasznie zmęczona. Poprosiła mnie nawet, bym ją wykąpał. Zgodziłem się. Po godzinie, byliśmy już w łóżku.
Zasneliśmy wtuleni w siebie.