Nowe szaty króla
Król Jegomość, stał naprzeciwko ogromnego, kryształowego lustra i przymierzał drogocenne szaty. Dookoła Monarchy biegał mały, łysy człowieczek z rozbieganymi oczkami, który aż piał z zachwytu nad pięknym wyglądem i doskonałym gustem Jego Wysokości. Człowieczek dwoił się i troił, żeby Król czuł się komfortowo w nowych szatach. Tam przygładził, tu założył, czy choćby strzepnął niewidoczny pyłek z ramienia Władcy, nieustannie zacierając ręce.
Monarcha, nie umiał się oprzeć przeczuciu, że tylko w tych szatach będzie w stanie wzbudzić respekt u przeciwników i miłość poddanych. Zrozumiał, że nowe szaty, są dla niego nieodzownym atrybutem władzy królewskiej.
I wtedy, jak spod ziemi wyrosła Jej Królewska Mość, zasłaniając w lustrzanym odbiciu małego, łysego człowieczka z rozbieganymi oczkami. Królowa obrzuciła małżonka surowym spojrzeniem i wycedziła przez zaciśnięte zęby:
- Przepraszam, a za co ty sobie kupisz taki drogi garnitur?
Król opuścił głowę. Wreszcie do niego dotarło, że jest goły.