Nowa wersja Mały Człowiek
oje ciało. To była moja zbroja i stawałem się maszyną archetypu. Byłem coraz wyższy aż na trzy metry , a moje ręce zamieniały się w metal wraz z kościami i czaszką. Żyły jakby z miedzi wtapiały się w moją otchłań organizmu a krew zalewała oczy w elektroniczne urządzenia. nadający im tchnienie życia. Mogłem mieć obraz dookoła głowy Ta przemiana była okrutnie nieprzyjemna a zaraz fascynująca. Maszyna niczym wrosła we mnie i w mój umysł. Byłem w niej nieśmiertelny ! To co mogło przebić mój pancerz to tylko gigantyczny meteoryt albo promień kryształu z twarzy Mada. Po przez Pleyde moglem tez wtapiać się w mury i inne przedmioty oraz wnikać w ich konstrukcje. Wszystko nagle stało się możliwe , wystartowałem przez okno i wzbiłem się do góry formując swoją maszynę na kształt powietrznego żaglowca a potem zmieniłem się w odrzutowiec. Sterowanie archetypem było dosyć proste każda moja myśl była związana z pragnieniem zmiany w jej strukturze i na życzenie moglem zamienić się w to co tylko chciałem. Jedynym ograniczeniem był tylko lęk przed zmianą masy i związaną z nią przemianą która nie zawsze była przyjemna dla mojego prawdziwego ciała które gdzieś w głębi tego żelastwa było schowane. Dręczyło mnie coś dziwniejszego od leku , bo to czym się stawałem przecież nie było mną.
- Haris jesteś wolny jak mucha ! - Usłyszałem głos adepta który przedzierał się przez moje zwoje i on sam sunął w moim kierunku jak pocisk.
- Co jest? - Odparłem i przemieniłem się w mniejszy obiekt by łatwiej było mi ominąć nadlatujący pocisk. Z dużą prędkością leciałem w dół prosto do stawu przebijając się przez lustro wody aż do ziemi wywiercając otwór. Zryłem trochę ziemi zanim znów wystrzeliłem do góry i wydostałem się na powierzchnie w kształcie dysku.
- Dobry manewr , ale to na nic! -
Adept w jednej chwili był już wartownikiem który pochwycił ręką mój dysk i rzucił nim o skałę. Uderzenie było potworne ale tak naprawdę nic mi się nie stało. Wróciłem do postaci wartownika i w lekkim szoku pozbierałem się. Następnie utworzyłem ochronną tarcze. Pulpit mojego archetypu był trochę skłócony z moimi życzeniami i nie działał tak jak trzeba ale miałem przeczucie że to chwilowe bo było skutkiem mocnego uderzenia. Z utworzonej tarczy nie mogłem nic zrobić bo adept wbił się w jej masę strumieniem lasera wydobywającego się z rękojeści jego miecza. Zanim się zorientowałem bylem już chmurą która bez mojej woli zabrała mnie do mojej komnaty. Tam ostygły moje myśli i życzenia. A za moją chmurą podążył adept.
- Kim jesteś? -
- Mam na imię Spek. - Przedstawił się i patrzył na mnie ale był już małym chłopcem po transformacji. Uścisk jego reki był przyjacielski.
- Co to za imię? Spek... Zadałem kolejne pytanie.
- To diagram od imienia Aurel.
- Aurel..? ( Zapytałem w zamyśleniu )
- Tak i reprezentuje południową Europe od Grecji i Bałkanów po Italię i Hiszpanie....
Naszą rozmowę przerwał Ter. Miał dla nas informacje która przekazał przez Pleyde.
- Czas na