Niedostępna (7) Poza planem
To nie było zaplanowane. To było niedopuszczalne. Już pierwszego dnia po powrocie z przerwy świątecznej Karol spędził wieczór i noc u Ady. Oboje byli głodni bliskości. Już w redakcji zerkali na siebie raz po raz, hamując chęć zbliżenia i zmuszając się do oficjalnego tonu. Wieczór był namiętny. Następnego dnia też do niej trafił i nie miała nic przeciwko. Było blisko, czule, rozkosznie, a po wszystkim zasnął. Zbudził się nad ranem i w pośpiechu zbierał swoje rzeczy, żeby zdążyć jeszcze przed pracą zajechać do swojego mieszkania i odświeżyć się. Spóźnił się po raz pierwszy odkąd tu pracował. Po przyjściu wezwał do swojego gabinetu Adę. Kiedy stanęła przed nim spojrzał na nią spod brwi.
- Spóźniłem się przez ciebie – zawiadomił.
- Przeze mnie? – spytała lekko oburzona – To ja kazałam ci przychodzić, zostawać, zasypiać?
- Nieważne. – przerwał jej – Mam taką propozycję, prośbę właściwie. Chciałbym u ciebie zostawić parę rzeczy na wypadek, gdyby znów zdarzyło mi się zasnąć. Wiesz. Czystą koszulę, bieliznę, szczoteczkę do zębów. Nie zagracę ci mieszkania. Potrzebuję tylko jakiejś małej szuflady, czy półki.
- Nie ma mowy – odpowiedziała patrząc na niego z dzikością w oczach. – Nie potrzebuję w swoim mieszkaniu żadnych twoich rzeczy. Nie taka była umowa.
- Ale co to niby zmienia w naszej umowie? To, że zostawię u ciebie kilka gadżetów, które będą spoczywać sobie na wszelki wypadek gdzieś na dnie szuflady coś zmieni?
- Zmieni, bo… - chciała powiedzieć, że to będzie wtargnięcie na jej prywatny teren i zadomowienie się w jej prywatnym gniazdku, ale nie zdążyła, bo do gabinetu weszła Elka – sekretarka z informacją o gościach. Musiała przerwać. Wyszła. Miała zamiar wrócić do tej rozmowy później. Tymczasem było sporo pracy, którą należało wykonać. Do końca dnia nie było możliwości porozmawiać. Dopiero wieczorem, kiedy Karol zjawił się z zawiniątkiem, powitał ją pocałunkiem i nie pytając o nic w jej szafie umieścił wieszak z trzema koszulami i pokazał jej niewielki stosik poskładanych podkoszulków i bielizny wzrokiem pytając gdzie może je umieścić, mogła wypowiedzieć swój protest.
- Zabieraj to. Nawet nie ma mowy, żebyś się tu zadomawiał. Nie zgadzam się na twoje rzeczy u mnie. Chyba wyraziłam się jasno. Zgodziłam się na seks, a nie na związek.
- A kto tu proponuje jakiś związek? Daj spokój. Spotykamy się tak, czy inaczej. Istnieje prawdopodobieństwo, że znów zdarzy mi się u ciebie zasnąć, a w takiej sytuacji nie chcę pędzić przez pół miasta na złamanie karku, żeby w pośpiechu i nerwach brać prysznic i golić się w biegu. Będę spokojniejszy jak to będzie u ciebie leżeć i w razie czego będę mógł stąd wyjechać do pracy.
- Nie zgadzam się, żebyś tu zasypiał i żebyś u mnie w mieszkaniu szykował się do pracy. Zrozumiano?! – spytała podnosząc głos i wyciągając jego rzeczy z szafy. Rzuciła je na szafkę w przedpokoju. Masz to zabrać. – zawiadomiła wskazując go palcem, a on uważnie zlustrował ją wzrokiem.
- Spotykasz się jeszcze z kimś? – spytał.
- Z nikim innym się nie spotykam, ale nie życzę sobie, żebyś ty ze swoimi szpargałami zwalał mi się tutaj. Rozumiesz? Teraz koszule i bielizna, jutro wspólne zakupy, kolacja i śniadanie, pojutrze kłótnie o obowiązki i powinności, później oczekiwania i wymogi, a za parę tygodni niechęć i katastrofa. Nie.
- Co ty pleciesz? Chodzi tylko o wrzucenie do szafy paru rzeczy. Nie będę ci się tu zwalał.
- Nie. – powtórzyła z naciskiem, a on wzruszył ramionami.
- No to nie. Zabiorę, jak będę wychodził. Postaram się nie zasypiać.
- Postaraj się – nakazała, a on odwiesił kurtkę i odwracając Adę do siebie tyłem popchnął ją w stronę pokoju.
- Zaczynam czuć się traktowany przedmiotowo i instrumentalnie. Zero jakiejkolwiek empatii – mówił prowadząc ją przed sobą, a kiedy byli już w pokoju przewrócił ją na łóżko i legł na niej, przesunął dłoń po jej policzku, włosach i pocałował. Później już było miło. Wyszedł nocą, tylko rzeczy ze sobą nie zabrał. Ada rano odkryła jego koszule w szafie przedpokoju i jego bieliznę w szufladzie w łazience. Była tam też maszynka do golenia i szczoteczka do zębów. Była zła i gdyby nie to, że bała się ujawnienia romansu zabrałaby te rzeczy od razu do pracy i rzuciła mu w twarz. Stwierdziła, że bezpieczniej jednak załatwić to podczas następnego spotkania. W pracy zmierzyła go tylko złowieszczym spojrzeniem i chciała rzucić ciętą uwagą, ale on natychmiast bardzo oficjalnym tonem wszedł na tematy zawodowe. Tego dnia nie przyjechał. Zawiadomił, że musi się wyspać. Następnego natomiast zjawił się z kolejnymi wieszakami zapakowanymi w pokrowiec. Widząc to omal nie wybuchła ze złości.
- Co to jest? – spytała z gniewem ściągając usta i wskazując wieszaki – W tej chwili zabierasz swoje rzeczy i wynosisz się stąd. Rozumiesz? Koniec układu. Wynoś się. – wyjęła z szafy jego koszule i rzuciła mu, weszła do łazienki, aby przynieść i rzucić mu jego bieliznę, a on stał zupełnie niewzruszony i patrzył. Nie przymierzał się do wyjścia. Oparł się natomiast o ścianę przedpokoju i włożył rękę do kieszeni mierząc ją wzrokiem.
- No, takiej, to ja cię jeszcze nie widziałem – uśmiechnął się – Fajnie się złościsz. Może zanim mnie wyrzucisz dałabyś mi najpierw coś powiedzieć. Co?
- Coś powiedzieć? Mów, ale szybko. – stanęła przed nim z założonymi ramionami.
- To nie są moje rzeczy. Nie wprowadzam się do ciebie. Możesz odetchnąć. To coś innego. Otóż dostałem zaproszenie na Sylwestra, podwójne, na bal dziennikarzy. Prestiżowa sprawa, duża impreza, możliwość zawarcia ciekawych znajomości w branży. Pomyślałem, że pójdziesz ze mną. Sylwester jest jutro, pewnie nie będzie już czasu pomyśleć o kreacji, więc przywiozłem coś. Nasza stylistka i specjalistka od mody podrzuciła mi coś. Dwie rzeczy, żebyś miała do wyboru.
- Mam iść z tobą jutro na bal? Kiedy na to wpadłeś?
- Dzisiaj. Zaproszenie mam jakiś czas, ale do tej pory nie myślałem z niego korzystać. Dzisiaj przeglądałem nasz ostatni numer, zatrzymał mnie taki jeden artykuł o przemijalności. Fajny. Pomyślałem, że pora wziąć się w garść i pozbierać. Tobie też się przyda. Co ty na to?.
- Nie ma mowy. – odpowiedziała cicho, ale dość zjadliwym głosem. – Jak ty to sobie w ogóle wyobrażasz? Po pierwsze nigdy nie byłam i nie będę niczyją utrzymanką. Stać mnie, żeby kupić sobie sukienkę. Nie przyjmuję żadnych prezentów. Po drugie, tam będą fotoreporterzy, ludzie z branży. To chyba nie jest dobry pomysł, żeby pojawiać się tam razem i dawać powód do plotek. Jesteś moim szefem i ten układ nie jest chyba do końca zgodny z zasadami życia społecznego. To zły pomysł.
- Po pierwsze, to pożyczka, jeśli coś ci się spodoba. Nie zapłaciłem za to. Pożyczyłem. Po drugie, ludzie zawsze gadają. Plotki i pomówienia to dźwignia naszej prężnej branży i sukcesu. Kto by się tym przejmował?. Zawsze możemy powiedzieć, że to było towarzyszenie po koleżeńsku, a nikt niczego nam nie udowodni. Po trzecie, nawet nie chcę słyszeć sprzeciwu. Zobacz te kiecki. – mówiąc to rozsunął suwak pokrowca. Patrzyła na niego ze zdumieniem, założonymi ramionami i nie wiedziała jak zareagować. To była bezczelność. Jak śmiał jej coś takiego narzucać?. Wyjął sukienki. Jedna była głęboko niebieska, długa, z dużym dekoltem na plecach i wstawkami srebrzących się sznureczków. Druga biała, dopasowana do ciała z długim rękawem i koronkowymi wstawkami, z szalem. Obie bardzo eleganckie, robiące duże wrażenie. Karol spojrzał na nią pytająco swymi niebieskim oczyma i poruszył brwiami. Ta niebieska zdecydowanie bardziej pasowała do jego oczu. To jednak nie był dobry pomysł.
- Co ty chcesz? – spytała – Do czego zmierzasz? Najpierw te twoje ciuchy w moim mieszkaniu, teraz zaproszenie na Sylwestra. Do czego to ma prowadzić?
- Uspokój się kobieto. Masz jakąś obsesję, czy co? Chcę tylko wyjść na imprezę, zobaczyć jak się bawią ludzie i samemu trochę się rozerwać. Jest Sylwester. A ty jakie masz plany? Będziesz siedziała w czterech ścianach, sama ze sobą i swoimi roślinami i wyła? Może masz lepsze plany. Co?
- Tak. Będę siedziała w czterech ścianach, słuchała muzyki i sączyła szampana, aż pijana zasnę.
- Super plany – zaśmiał się sarkastycznie – Którą bierzesz? Niebieska, czy biała?
- Niebieska – zdecydowała po chwili namysłu i takim sposobem zgodziła się. Uśmiechnął się, objął ją ramieniem i pocałował czubek jej nosa, puścił oko i sukienki odwiesił do szafy. Został na wieczór, choć po takim wstępie początkowo była niechętna i odwracała się z grymasem, gdy próbował obdarowywać ją pieszczotami. Początkowo, bo później… został – jednym słowem.