Najpiękniejszy dzień w życiu:Rozdział I
-Jak się czuje maleństwo o jego mamusia?-spytał pieszczotliwie Karol i pogładził ręką nabrzmiały brzuch Ani.
-Dobrze, ale chce nam się pić-zaszczebiotała Ania.
-Ach, no tak. Co wam przynieść?-na te słowa zreflektował się Karol i wstał momentalnie.
-Ja chcę to co zawsze, czyli schłodzonego Kubusia-odpowiedziała Ania.
-A dla mnie woda z cytryną i kostkami lodu-powiedziałam.
-Już się robi- zasalutował Karol, odwrócił się i zniknął na ścieżce za gęstwiną krzewów. Po króciutkiej chwili wrócił, niosąc tacę z dwiema szklankami wody z cytryną i kostkami lodu dla mnie i dla siebie i ze szklanką schłodzonego Kubusia, wedle życzenia Ani. Ja swoja porcję wypiłam kilkoma szybkimi łykami, nie zdając sobie sprawy z tego, że jestem aż tak spragniona, podczas gdy moi towarzysze zdążyli wypić tylko kilka małych łyków.
-Może przynieść ci jeszcze?-zapytał Karol z dozą zdumienia w oczach i promienistym uśmiechu, odsłaniającym dwa rzędy lśniących,białych zębów. Zamarłam z zachwytu i odpowiedziałam stanowcze:
-Nie.
-To co dziewczyny,o czym chciałyście ze mną pogadać?-zmienił temat rozmowy Karol.
-A co, nie możemy tak po prostu wpaść w odwiedziny?- zapytała z wyrzutem w głosie Ania.
-Oczywiście że możecie.-zapewnił swoją narzeczoną Karol.-Ja tylko myślałem że chcecie powiedzieć coś nowego o ślubie, bo jak zawsze do mnie przyjeżdżacie to nawijamy tylko o tym.-odpowiedział na zarzuty Karol. Miał rację. Ostatnio jak do niego wpadałyśmy to miałyśmy zawsze jakiegoś niusa na temat ślubu. A to liczba gości, dekoracje, druhny itp. A tak bez niczego to prawie w ogólne nie przyjeżdżałyśmy. Karol w tych sprawach dał nam wolna rękę, więc zajmowałyśmy się tym tylko we dwoje. A on wyrażał swoje opinie na niektóre tematy i rozstrzygał kwestie sporne których było dużo. Ponieważ ja i Ania miałyśmy dwie odrębne wizje wesela jak i ślubu.
-Tak, masz rację, chodzi o ślub-powiedziałam.
-Wybrałyśmy miejsce. Będzie to Ośrodek wypoczynkowy Arłamów. Oglądałyśmy na internecie zdjęcia jego wnętrza i stwierdziłyśmy że jest bajeczny. Zadzwoniliśmy tam od razu i umówiliśmy się, że tam jutro wpadniemy. Ale zapomniałam że mam jutro wizytę u ginekologa, więc nie mogę pojechać. Może wybralibyście się tam wy?-odpowiedziała Ania.
-Ja i Karol?-zapytałam zaskoczona pytaniem przyjaciółki i zaczęłam się dokładnie przyglądać jej twarzy, żeby zobaczyć choć cień wątpliwości potwierdzający to, że Ania nie jest zadowolona z takiej ewentualności. Nic takiego nie zauważyłam na jej twarzy, której wyraz mówił tylko że jest pewna swojej decyzji i zdecydowana.
-Tak wy. Możecie?- powiedziała Ania.
-Jeśli Berenika nie ma nic przeciwko to ja się zgadzam.-bez namysłu odpowiedział Karol.
-Oczywiście że nie mam nic przeciwko-odparłam szybko. Wręcz przeciwnie, cieszyłam się na tę okoliczność, że będę mogła spędzić kilka chwil z Karolem bez Ani. Nie zdarzało się to zbyt często od czasu kiedy do naszej miejscowości wprowadziła się Ania i zaczęła chodzić z nami do klasy.
- To świetnie- przerwała moją wewnętrzną, krótką retrospekcję Ania.- Tam też jest niedaleko Kalwaria Pacławska. To bardzo piękny klasztor w którym chciałabym mieć ślub. Więc do niego też wstąpicie-dodała Ania.
-Tam, a dlaczego ślub nie może się odbyć w kościele w naszej miejscowości?-zapytał Karol.
-Ja nie chcę mieć ślubu w naszym kościele, jak wszyscy. A po za tym ten malutki, drewniany kościół nie pomieści wszystkich naszych gości. -zaoponowała Ania.
-No,dobra.-zgodził się Karol.
Rozmawialiśmy tak aż do zmroku, a potem ja odwiozłam Anię do domu i też pojechałam do swojego. Musiałam przygotować się do jutrzejszej wycieczki, o kt&oac