Na Ratunek Wampirowi - Part 4
-Jeżeli chcesz , możesz spróbować. Z tym cholernikiem męczę się już ponad czterdzieści lat. Pewna kiedyś mi bliska osoba na mnie go nasłała. - wampir zaczął się śmiać pod nosem - Niestety większość znanych mi osób , mówi że jedyny sposób na pozbycie się to egzorcyzm . Wampiry i egzorcyzmy nie lubią siebie - wykrzywił się na twarzy, na samą myśl o przeprowadzanym rytuale wypędzania demonów z ludzkich ciał.
- Dla wielu śmiertelników to jedyny sposób, bo tylko o nim wiedzą. Życie po za śmiertelnością i istnieniem ziemskim jest im nieznane. Historie zmyślane przez ludzi nie mają w większości krzty prawdy. - w trakcie wypowiadania słów , trzymała oba końce łańcuszka w dwóch dłoniach. Przełożyła go przez głowę mężczyzny zawieszając go na jego szyi. Wampir poczuł przyjemny chłód od wisiorka. Miał już jeden talizman zwisający na tors, chyba jednak zapomniał o nim , bo nie był zbyt zadbany. Po wykonaniu czynności, nie ustanie mówiąc powróciła na swe miejsce. Ponownie wygodnie rozsiadając się w krześle, spoglądała na niego swymi lazurowymi źrenicami.- Jest kilka rang w podziemiu, do których przydzielone są różne Demony. Całkiem osobną kwestią są Demony z niższej arkadii , tak zwane sługusy. To one właśnie odpowiadają za nieszczęścia spadające na ziemskie istoty. - przysunęła się z krzesłem bliżej stołu, tak aby oprzeć na nim swoje łokcie - Szept-uchy czasem przywołują, na życzenie śmiertelników owe stworzenia, by dręczyły innych. Również potrafią je wypędzić, chociaż to już w mniejszym stopniu działa. - jej wzrok był wbity w postać mężczyzny, obejmowała go jednym spojrzeniem w całości - jeżeli zezwolisz mi panie to chciałabym zapoznać się z twoją historią życia. Od kiedy w nim występuje prześladowca.
-Możesz próbować coś zdziałać - Uśmiechnął się lekko, jednakże jego oczy śmiały się z jej słów. Dla niego życie w nieustannym marszu z pechem to już normalność, rzecz nabyta lata temu. - Byłbym wdzięczny , aczkolwiek nie sądzę by cokolwiek wyszło -z tonu wypowiedzianych słów można było wywnioskować iż nie wierzył w siły towarzyszki wieczoru.