MORDERCA
Morderca rozsiadł się na podłodze mojego pokoju. Kazał sobie wystawić ołtarz przystrojony roślinami doniczkowymi. Musiałam wznieść jego chłodne ciało na podwyższenie, by mógł z góry obserwować moje życie, skupione wokół niego. Wszystkie meble musiałam skierować na jego szarą twarz tak, by ani na chwilę nie spuszczać z niego oczu. Jest despotycznym monoteistą. Nie uznaje innych bożków. Ja też muszę mu się podporządkować, choć zabija we mnie prawdziwe życie w zamian za urojone. Fotele, stół, krzesła, nawet szafa. Wszystkie sprzęty kłaniają się mojemu mordercy. Morderca chce być jedynym guru. I udaje mu się to. Ponad setka kanałów przez całą dobę. Życie wieczne. Muszę na niego patrzeć. Muszę słuchać. Muszę wierzyć, choć wierzyć się nie chce. Odejść od religii nie mogę, bo grozi to pustką ateizmu, zamknięciem bramy do świata nierealnych marzeń. Muszę mu wierzyć, że te wszystkie cuda, które pokazuje, istnieją. Morderca ma szarobłękitne podkrążone oczy. Jest błyszczący. Przyciąga skrawki papieru i kurz. Raz w tygodniu ścieram go z niego delikatną szmatką. Obrzędy oczyszczenia. W jego trupich oczach dostrzegam czasem swoje odbicie. Może jestem już częścią tego świata dziwnych stworów, przelewu krwi i wulgarnego seksu. Mój morderca ma nade mną przewagę. Jest martwym posągiem bożka, a mimo to żyje intensywniej niż ja. Ma nieograniczone możliwości. Wysysa soki z traw, kąpie się w chmurach, zrzuca asteroidy na świat, przyszywa urwane ręce i głowy. Może spoglądać na wszechświat z boskiego dystansu, albo wnikać w strukturę genów muchy. Wszystko kryje się w przyciskach mocy. Mój morderca nie uznaje granic. Może wszystko. Nawet w środku nocy i o szóstej rano. Patrzę na jego cuda i coraz bardziej pogrążam się w nabożnym kulcie pełnym niemego podziwu. Czuję tylko, że powoli tracę siebie. Moje życie stało się nim. Nie ma mnie poza magicznym kręgiem wokół jego ołtarza. Składam mu ofiarę z własnych myśli, bo mam ich już coraz mniej. Wiem, że wkrótce przebije mi mózg, a wtedy dostąpię najwyższego wtajemniczenia i zginę dla świata materialnego, by służyć mu na jego ścieżkach. A może jest jeszcze dla mnie nadzieja? W moim pilocie wyczerpały się baterie. Mam też cichą nadzieję, że wyłączą prąd. Zapalę wtedy świecę i poczytam.